4
marca 2008
-Perrie
do jasnej cholery, coś ty robiła?!-wydarła się mama widząc jak
moja nowa, biała sukienka jest umazana błotem i gdzieniegdzie
zazieleniona.-Czy ty wiesz ile zapłaciłam za tą sukienkę?!
-Nie
szanujesz niczego za co płacę ja i twój ojciec! Zachowujesz się
jak chłopczyca! Gdzie twoja gracja i wdzięk?! Jeszcze dwa miesiące
temu byłaś normalną, schludną, grzeczną dziewczynką. Gdzie się
podziała ta Perrie Louise Edwards?-spytała kręcąc z
niedowierzaniem głową.-Nie poznaję cię, Perrie.-rzuciła na
odchodne.
Może
ostatnimi czasy rzeczywiście się zmieniłam z grzecznej księżniczki
w nieogarniętą chłopczycę, ale szczerze – nie przeszkadza mi
to. Lubię się zachowywać tak, jak się zachowuję. Lubię nową
siebie. Chyba powinnam podziękować Zaynowi za to, że odkrył tą
'nową Pezzę'. To całkiem fajne poskakać po drzewach, pojeździć
z Zaynem na deskorolce, albo rolkach porzucając wieczne plotki z
'przyjaciółkami', które są zwykłymi ździrami. Naprawdę wolę
spędzić ten czas z nim będąc cała w błocie, niż malować
paznokcie. To takie nudne być idealną. Gdy poznałam w zeszłym
miesiącu rodzinę Zayna, byłam pod wrażeniem jego mamy, sióstr,
tego ciepła panującego między nimi. Było mi u nich dobrze. Z
Doniyą odnalazłam wspólny język, a mała Wali i Safaa są wręcz
przesłodkie.
Czuję
się przy nim naprawdę sobą. Nową, wolną, niezależną Perrie
Louise Edwards. Znamy się już prawie trzy miesiące i zdążyliśmy
się poznać tak dobrze, iż mogę śmiało nazwać go przyjacielem.
Jest niesamowicie słodki i troskliwy. Zwłaszcza jeśli chodzi o
mnie.
Zdenerwowana
zachowaniem matki, podążyłam za nią do kuchni. Jak zwykle stała
przy kuchence mieszając coś w garnkach, mając na sobie bordowy
fartuszek, który dostała od taty na imieniny. Usiadłam na blacie
głośno wzdychając.
-Perrie
nie podoba mi się twoje zachowanie.-powiedziała mama.-Nie podoba mi
się co z sobą robisz.
-Wcale
nie musi ci się to podobać.-warknęłam chwytając prawą dłonią
jabłko.-Lubię nową siebie, mamo. Dzięki Zaynowi..-zaczęła, ale
przerwała mi łyżka uderzająca o blat kuchenny.
-Dzięki
temu szczeniakowi, jesteś podłą gówniarą.-mama podparła się
rękoma na biodrach i spiorunowała mnie wzrokiem.
-Nie
nazywaj go tak!-zwróciłam jej uwagę.-To mój przyjaciel, nie chcę
byś go tak nazywała.
-Przestań
się spotykać z tym dzieciakiem.-rozkazała.-Masz dookoła siebie
tylu przystojnych i dobrze wychowanych chłopców, a ciebie
interesuje właśnie on? Perrie – powtarzam – gdzie jest ta
dziewczyna, która malowała jeszcze nie dawno paznokcie na różowo,
ubierała śliczne sukienki i przede wszystkim dbała o
siebie?-zaznaczyła wrednie.-Skończ znajomość z tym chłopakiem,
bo zrobię to za ciebie.-ostrzegła zarzucając włosami, by nie
wpadały jej do niebieskich oczu.-I zastanów się nad sobą.-nie
chcąc jej więcej słuchać wbiegłam po schodach do swojego pokoju
wskakując na łóżko i sięgając po laptopa. Nacisnęłam przycisk
do włączenia go i podeszłam do szafy, po drodze zrzucając z
siebie brudne ubranie. Wzięłam czarną bluzkę, którą ostatnio
zostawił u mnie Zayn i stare, obdarte dżinsy. Związałam splątane
czerwone kosmyki i wróciłam do laptopa. Podłączyłam aparat i
zgrałam wszystkie wspólne zdjęcia, zrobione przez nas od stycznia.
Przeglądałam
je z wielkim uśmiechem do momentu, aż nie zadzwonił mój telefon.
Zerknęłam na niego i widząc znane mi imię, szybko odebrałam.
-Hej
uszatku, stęskniłam się.-przywitałam się z chłopakiem.
-Hej
Pezzie, masz czas?-spytał zdenerwowany. Zayn nigdy nie był
zdenerwowany.
-Coś
się stało?-zmartwiłam się szybko odkładając laptopa.
-Um,
tak. Nie. To znaczy..-jąkał się.-Możemy spotkać się nad
jeziorkiem? To ważne.
-Dobrze,
zaraz tam będę.-zgodziłam się i rozłączyłam rozmowę.
Dziesięć
minut później byłam nad jeziorkiem. W sumie codziennie się tu
spotykaliśmy by po prostu pogadać, albo posiedzieć w ciszy. Dobrze
było pomilczeć przez kilka godzin, siedząc w ciepłych ramionach
nastolatka. Był dla mnie ważny i zawsze znalazłam czas dla niego,
nawet zawalając Zayn już na mnie czekał, rzucając kamykami w toń
wody. Podeszłam cichutko do niego i wskoczyłam mu na plecy.
-Zwariowałaś?!-krzyknął
przerażony.-Przestraszyłaś mnie!-zaśmiałam się głośno
wtulając się mocniej w jego plecy.
-Też
cię kocham.-prychnął jedynie w odpowiedzi i próbując mnie od
siebie odkleić, co mu się niestety nie udało i zmuszony był
przygwoździć mnie do drzewa. Zawsze to robił gdy byłam niego
uczepiona, a teraz znów zgniótł mnie swoim ciałem, opierając się
plecami o drzewo. Podstępna kreatura!
-Zayn!-jęknęłam
czując wbijającą się w plecy korę drzewa.-To boli, no!
-Nie
trzeba mnie było straszyć!
-Nie
wiedziałam, że boisz się głupich blondynek.-wytknęłam, na co
zaraz się ode mnie odsunął i spojrzał w moje oczy, stając
naprzeciwko.
-Nigdy
tego nie powatrzaj.-powiedział poważnie.-Nie jesteś głupią
blondynką, więc tak nie mów, dobrze?-zilustrowałam jego piękną
twarz wzrokiem i przytaknęłam głową, nadal zdziwiona jego
zachowaniem. Dość przyjemnym faktem było to, że jego ramiona
ułożone były po obu stronach mojej głowy. Byliśmy tak blisko
siebie. To.. to było dziwne?
-Zayn,
wszytko okej?-spytałam obserwując jego nierówny oddech i spinające
się ciało.
-Oczywiście.
-Więc
dlaczego się denerwujesz?-uniosłam pytająco brew.
-Nie
denerwuję się.-zaprzeczył szybko, będąc naprawdę blisko mnie.
Poczułam jego oddech na swojej twarzy, a moje ciało zdrętwiało.
-Więc..co
robisz?-chyba wyczuł jak drży mi głos, bo prawą dłoń wplótł w
moje pomalowane na bordowo włosy. Zawsze mnie to uspokajało, a on
to wykorzystywał.
-Stoję.-prychnął,
wpatrując się w moje usta. O nie, pomyślałam gdy zbliżył nasze
twarze, stykając nasze czoła. Mój oddech momentalnie przyspieszył,
serce zaczęło mocniej bić, a krew w żyłach szybciej krążyć.
Słodki Boże.
-Za-zayn.-szepnęłam.
Kiedy jego usta były tuż przed moimi, odwróciłam twarz
sprawiając, że pocałował mój policzek. Zaraz się odsunął i
odwrócił wzrok.-Zayn, ja..ja nie mogę.-poprawiłam dłonią
kosmyki, zakładając je za ucho. Odszedł kawałek siadając na
piasku przy brzegu jeziora. Usiadłam za nim przytulając do siebie
jego plecy. Cmoknęłam kawałek szyi i ułożyłam głowę na jego
ramieniu.-Przepraszam.
Brunet
westchnął głośno i złączył nasze dłonie.
-Jest
okej.-mruknął, nie patrząc na mnie.
-Spójrz
na mnie.-poprosiłam.-Zayne, spójrz na mnie.-niepewnie przekręcił
głowę w moją stronę, ukazując zmieszane i pełne bólu
spojrzenie.-Przepraszam, że to zrobiłam.
-Powiedziałem
już, że okej.-jęknął. Zagryzłam wargę i stwierdziłam, że to
już czas powiedzieć mu coś co ukrywam od kilku miesięcy.
-Jestem
z Antem.-szepnęłam cicho, na co momentalnie się odwrócił.
Zdawałam sobie sprawę z tego, że będzie na mnie wściekły, ale
bałam się mu to powiedzieć. Z Anthonym miał na pieńku od swoich
urodzin, a Danny to straszna papla i musiałam się też kryć.
-Co?!-wrzasnął
odwracając się do mnie.-Co powiedziałaś?!
-Jestem
z Anthonym.-powtórzyłam, czując się niezwykle żenująco.
-Od
kiedy?-spytał zdenerwowany. Spuściłam wzrok na swoje buty, by
uniknąć jego piorunującego spojrzenia.-Perrie.
-Od
lutego. Jakiś tydzień po urodzinach Danniego, Anthony zaprosił
mnie na randkę. Zgodziłam się.-wyjaśniłam.
-Dlaczego
mi nie powiedziałaś?! Nie ufasz mi czy jak?!-kucnął przede mną
ponosząc mój podbródek.-Chyba źle się zrozumieliśmy Perrie.
Wiesz co to jest zaufanie w przyjaźni? Bo właśnie przez twoje
tajemnice zbłaźniłem się próbując cię pocałować i zaprosić
na randkę.
-Randkę?-zaskoczył
mnie. Naprawdę mnie zaskoczył. Zayn, mój najlepszy przyjaciel chce
zaprosić mnie na randkę?
-Tak
na randkę.-potwierdził, czerwieniąc się i idealnie dopasowując
się do moich włosów. Nie był zadowolony ze zmiany ich koloru, ale
chciałam zaszaleć póki jeszcze mogłam.
-Chętnie.-uśmiechnęłam
się uroczo, na co wytrzeszczył brązowe oczy. Zdawały się być
jeszcze większe niż zwykle, a rzęsy jak zawsze uroczo
zatrzepotały.
-Słucham?
-Chętnie
pójdę z tobą na randkę.-zaśmiałam się widząc jego minę.
Przyciągnęłam go do siebie, mocno przytulając. Zaciągnęłam się
zapachem jego skóry i kurczowo zacisnęłam dłonie na jego bluzie.
-Naprawdę?-szepnął,
czekając na jakiegokolwiek zaprzeczenia.
-Pewnie.-pocałowałam
jego policzek, doprowadzając do cichego chichotu. Po chwili oderwał
się ode mnie i przewracając na ziemię, zaczął łaskotać.
To
będzie jedna z najlepszych randek na jakie pójdę, pomyślałam.
od razu chce was przeprosić za to, że nie dodałam wcześniej tych dodatków, ale myślała,. że wam się nie podobają :( mało osób skomentowało więc..wiecie. mam nadzieję, że ten będzie okej.
jeśli nie chcecie komentować to chociaż kliknijcie reakcję pod rozdziałem. :)
sUPER!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Już nie mogę doczekać się natępnego i rozdziału i dodatku jak już chyba wcześniej powiedziałam że książki powinnaś pisać a nie blogi.A jak tak wcześniej nie napisałam to piszę to teraz ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam @kika1263
Suuper ! Nie mogę się doczekać kolejnego dodatu !
OdpowiedzUsuńCUDOWNY !!!!!!! <3 kiedy następny ? :*
OdpowiedzUsuńŚwietny *__*
OdpowiedzUsuńekhem...
OdpowiedzUsuńB
O
S
K
I
!!!
dziękuję za uwagę ;DD
Uwielbiam ten blog tak samo jak Zerrie i proszę dodaj jak najszybciej nowy roździał NIEMOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ!!!
OdpowiedzUsuńJuż nie wiem c napisać. Po prostu genialne
OdpowiedzUsuń