poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Bonus Two ♥

4 marca 2008


-Perrie do jasnej cholery, coś ty robiła?!-wydarła się mama widząc jak moja nowa, biała sukienka jest umazana błotem i gdzieniegdzie zazieleniona.-Czy ty wiesz ile zapłaciłam za tą sukienkę?!
-Mamo..
-Nie szanujesz niczego za co płacę ja i twój ojciec! Zachowujesz się jak chłopczyca! Gdzie twoja gracja i wdzięk?! Jeszcze dwa miesiące temu byłaś normalną, schludną, grzeczną dziewczynką. Gdzie się podziała ta Perrie Louise Edwards?-spytała kręcąc z niedowierzaniem głową.-Nie poznaję cię, Perrie.-rzuciła na odchodne.
Może ostatnimi czasy rzeczywiście się zmieniłam z grzecznej księżniczki w nieogarniętą chłopczycę, ale szczerze – nie przeszkadza mi to. Lubię się zachowywać tak, jak się zachowuję. Lubię nową siebie. Chyba powinnam podziękować Zaynowi za to, że odkrył tą 'nową Pezzę'. To całkiem fajne poskakać po drzewach, pojeździć z Zaynem na deskorolce, albo rolkach porzucając wieczne plotki z 'przyjaciółkami', które są zwykłymi ździrami. Naprawdę wolę spędzić ten czas z nim będąc cała w błocie, niż malować paznokcie. To takie nudne być idealną. Gdy poznałam w zeszłym miesiącu rodzinę Zayna, byłam pod wrażeniem jego mamy, sióstr, tego ciepła panującego między nimi. Było mi u nich dobrze. Z Doniyą odnalazłam wspólny język, a mała Wali i Safaa są wręcz przesłodkie.
Czuję się przy nim naprawdę sobą. Nową, wolną, niezależną Perrie Louise Edwards. Znamy się już prawie trzy miesiące i zdążyliśmy się poznać tak dobrze, iż mogę śmiało nazwać go przyjacielem. Jest niesamowicie słodki i troskliwy. Zwłaszcza jeśli chodzi o mnie.
Zdenerwowana zachowaniem matki, podążyłam za nią do kuchni. Jak zwykle stała przy kuchence mieszając coś w garnkach, mając na sobie bordowy fartuszek, który dostała od taty na imieniny. Usiadłam na blacie głośno wzdychając.
-Perrie nie podoba mi się twoje zachowanie.-powiedziała mama.-Nie podoba mi się co z sobą robisz.
-Wcale nie musi ci się to podobać.-warknęłam chwytając prawą dłonią jabłko.-Lubię nową siebie, mamo. Dzięki Zaynowi..-zaczęła, ale przerwała mi łyżka uderzająca o blat kuchenny.
-Dzięki temu szczeniakowi, jesteś podłą gówniarą.-mama podparła się rękoma na biodrach i spiorunowała mnie wzrokiem.
-Nie nazywaj go tak!-zwróciłam jej uwagę.-To mój przyjaciel, nie chcę byś go tak nazywała.
-Przestań się spotykać z tym dzieciakiem.-rozkazała.-Masz dookoła siebie tylu przystojnych i dobrze wychowanych chłopców, a ciebie interesuje właśnie on? Perrie – powtarzam – gdzie jest ta dziewczyna, która malowała jeszcze nie dawno paznokcie na różowo, ubierała śliczne sukienki i przede wszystkim dbała o siebie?-zaznaczyła wrednie.-Skończ znajomość z tym chłopakiem, bo zrobię to za ciebie.-ostrzegła zarzucając włosami, by nie wpadały jej do niebieskich oczu.-I zastanów się nad sobą.-nie chcąc jej więcej słuchać wbiegłam po schodach do swojego pokoju wskakując na łóżko i sięgając po laptopa. Nacisnęłam przycisk do włączenia go i podeszłam do szafy, po drodze zrzucając z siebie brudne ubranie. Wzięłam czarną bluzkę, którą ostatnio zostawił u mnie Zayn i stare, obdarte dżinsy. Związałam splątane czerwone kosmyki i wróciłam do laptopa. Podłączyłam aparat i zgrałam wszystkie wspólne zdjęcia, zrobione przez nas od stycznia.
Przeglądałam je z wielkim uśmiechem do momentu, aż nie zadzwonił mój telefon. Zerknęłam na niego i widząc znane mi imię, szybko odebrałam.
-Hej uszatku, stęskniłam się.-przywitałam się z chłopakiem.
-Hej Pezzie, masz czas?-spytał zdenerwowany. Zayn nigdy nie był zdenerwowany.
-Coś się stało?-zmartwiłam się szybko odkładając laptopa.
-Um, tak. Nie. To znaczy..-jąkał się.-Możemy spotkać się nad jeziorkiem? To ważne.
-Dobrze, zaraz tam będę.-zgodziłam się i rozłączyłam rozmowę.
Dziesięć minut później byłam nad jeziorkiem. W sumie codziennie się tu spotykaliśmy by po prostu pogadać, albo posiedzieć w ciszy. Dobrze było pomilczeć przez kilka godzin, siedząc w ciepłych ramionach nastolatka. Był dla mnie ważny i zawsze znalazłam czas dla niego, nawet zawalając Zayn już na mnie czekał, rzucając kamykami w toń wody. Podeszłam cichutko do niego i wskoczyłam mu na plecy.
-Zwariowałaś?!-krzyknął przerażony.-Przestraszyłaś mnie!-zaśmiałam się głośno wtulając się mocniej w jego plecy.
-Też cię kocham.-prychnął jedynie w odpowiedzi i próbując mnie od siebie odkleić, co mu się niestety nie udało i zmuszony był przygwoździć mnie do drzewa. Zawsze to robił gdy byłam niego uczepiona, a teraz znów zgniótł mnie swoim ciałem, opierając się plecami o drzewo. Podstępna kreatura!
-Zayn!-jęknęłam czując wbijającą się w plecy korę drzewa.-To boli, no!
-Nie trzeba mnie było straszyć!
-Nie wiedziałam, że boisz się głupich blondynek.-wytknęłam, na co zaraz się ode mnie odsunął i spojrzał w moje oczy, stając naprzeciwko.
-Nigdy tego nie powatrzaj.-powiedział poważnie.-Nie jesteś głupią blondynką, więc tak nie mów, dobrze?-zilustrowałam jego piękną twarz wzrokiem i przytaknęłam głową, nadal zdziwiona jego zachowaniem. Dość przyjemnym faktem było to, że jego ramiona ułożone były po obu stronach mojej głowy. Byliśmy tak blisko siebie. To.. to było dziwne?
-Zayn, wszytko okej?-spytałam obserwując jego nierówny oddech i spinające się ciało.
-Oczywiście.
-Więc dlaczego się denerwujesz?-uniosłam pytająco brew.
-Nie denerwuję się.-zaprzeczył szybko, będąc naprawdę blisko mnie. Poczułam jego oddech na swojej twarzy, a moje ciało zdrętwiało.
-Więc..co robisz?-chyba wyczuł jak drży mi głos, bo prawą dłoń wplótł w moje pomalowane na bordowo włosy. Zawsze mnie to uspokajało, a on to wykorzystywał.
-Stoję.-prychnął, wpatrując się w moje usta. O nie, pomyślałam gdy zbliżył nasze twarze, stykając nasze czoła. Mój oddech momentalnie przyspieszył, serce zaczęło mocniej bić, a krew w żyłach szybciej krążyć. Słodki Boże.
-Za-zayn.-szepnęłam. Kiedy jego usta były tuż przed moimi, odwróciłam twarz sprawiając, że pocałował mój policzek. Zaraz się odsunął i odwrócił wzrok.-Zayn, ja..ja nie mogę.-poprawiłam dłonią kosmyki, zakładając je za ucho. Odszedł kawałek siadając na piasku przy brzegu jeziora. Usiadłam za nim przytulając do siebie jego plecy. Cmoknęłam kawałek szyi i ułożyłam głowę na jego ramieniu.-Przepraszam.
Brunet westchnął głośno i złączył nasze dłonie.
-Jest okej.-mruknął, nie patrząc na mnie.
-Spójrz na mnie.-poprosiłam.-Zayne, spójrz na mnie.-niepewnie przekręcił głowę w moją stronę, ukazując zmieszane i pełne bólu spojrzenie.-Przepraszam, że to zrobiłam.
-Powiedziałem już, że okej.-jęknął. Zagryzłam wargę i stwierdziłam, że to już czas powiedzieć mu coś co ukrywam od kilku miesięcy.
-Jestem z Antem.-szepnęłam cicho, na co momentalnie się odwrócił. Zdawałam sobie sprawę z tego, że będzie na mnie wściekły, ale bałam się mu to powiedzieć. Z Anthonym miał na pieńku od swoich urodzin, a Danny to straszna papla i musiałam się też kryć.
-Co?!-wrzasnął odwracając się do mnie.-Co powiedziałaś?!
-Jestem z Anthonym.-powtórzyłam, czując się niezwykle żenująco.
-Od kiedy?-spytał zdenerwowany. Spuściłam wzrok na swoje buty, by uniknąć jego piorunującego spojrzenia.-Perrie.
-Od lutego. Jakiś tydzień po urodzinach Danniego, Anthony zaprosił mnie na randkę. Zgodziłam się.-wyjaśniłam.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś?! Nie ufasz mi czy jak?!-kucnął przede mną ponosząc mój podbródek.-Chyba źle się zrozumieliśmy Perrie. Wiesz co to jest zaufanie w przyjaźni? Bo właśnie przez twoje tajemnice zbłaźniłem się próbując cię pocałować i zaprosić na randkę.
-Randkę?-zaskoczył mnie. Naprawdę mnie zaskoczył. Zayn, mój najlepszy przyjaciel chce zaprosić mnie na randkę?
-Tak na randkę.-potwierdził, czerwieniąc się i idealnie dopasowując się do moich włosów. Nie był zadowolony ze zmiany ich koloru, ale chciałam zaszaleć póki jeszcze mogłam.
-Chętnie.-uśmiechnęłam się uroczo, na co wytrzeszczył brązowe oczy. Zdawały się być jeszcze większe niż zwykle, a rzęsy jak zawsze uroczo zatrzepotały.
-Słucham?
-Chętnie pójdę z tobą na randkę.-zaśmiałam się widząc jego minę. Przyciągnęłam go do siebie, mocno przytulając. Zaciągnęłam się zapachem jego skóry i kurczowo zacisnęłam dłonie na jego bluzie.
-Naprawdę?-szepnął, czekając na jakiegokolwiek zaprzeczenia.
-Pewnie.-pocałowałam jego policzek, doprowadzając do cichego chichotu. Po chwili oderwał się ode mnie i przewracając na ziemię, zaczął łaskotać.
To będzie jedna z najlepszych randek na jakie pójdę, pomyślałam.


dzień dobry :3
od razu chce was przeprosić za to, że nie dodałam wcześniej tych dodatków, ale myślała,. że wam się nie podobają :( mało osób skomentowało więc..wiecie. mam nadzieję, że ten będzie okej.
jeśli nie chcecie komentować to chociaż kliknijcie reakcję pod rozdziałem. :)

7 komentarzy:

  1. sUPER!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Już nie mogę doczekać się natępnego i rozdziału i dodatku jak już chyba wcześniej powiedziałam że książki powinnaś pisać a nie blogi.A jak tak wcześniej nie napisałam to piszę to teraz ;)
    Pozdrawiam @kika1263

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuper ! Nie mogę się doczekać kolejnego dodatu !

    OdpowiedzUsuń
  3. CUDOWNY !!!!!!! <3 kiedy następny ? :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny *__*

    OdpowiedzUsuń
  5. ekhem...
    B
    O
    S
    K
    I
    !!!

    dziękuję za uwagę ;DD

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam ten blog tak samo jak Zerrie i proszę dodaj jak najszybciej nowy roździał NIEMOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Już nie wiem c napisać. Po prostu genialne

    OdpowiedzUsuń