-O
mój Boże Niall!-podbiegłam do chłopaka i przytuliłam mocno, z
wielkim uśmiechem. Blondyn najwyraźniej się tego nie spodziewał
bo na jego okrąglutkiej, przesłodkiej buzi zauważyłam zdziwienie.
Dziewiętnastolatek odwzajemnił uścisk mocno przygarniając mnie do
siebie.-Czy ja naprawdę przytulam tego słodziaka,Louie?- szatyn
zachichotał.-Niall?-oderwałam się od piosenkarza.-Ej nie marz
się.-dotknęłam dłonią jego policzka.
-Ja
tak bardzo przepraszam.-z jego błękitnych oczu wypłynęły łzy.
Przytuliłam go ponownie, a on oplótł moje plecy ciepłymi dłońmi.
Chłopak zaszlochał w moje ramie, a ja delikatnie pocierając jedną
dłonią plecy nastolatka, chwyciłam drugą ręką jego jedwabiście
gładkie, farbowane, blond włosy, delikatnie je mierzwiąc.-Byłem
kretynem. Zachowałem się jak idiota, ale to dlatego, że...
~Zayn~
Wszystko
ustawione na 180 stopni, stół nakryty. Poprawiłem jeszcze swoją
niebieską koszulę i ruszyłem w stronę drzwi. To co tam zobaczyłem
kompletnie mnie zszokowało.
-Co
on tu robi?-warknąłem patrząc na szlochającego i wtulonego w
Perrie chłopaka.
-Zayn
zamknij się i chodź pokaż mi pokój dla dzieci.-powiedział Lou.
-Pytałem
co on tu robi, a nie co ja mam robić.-spojrzałem na niego, a
później na blondyna, który stał teraz wpatrując się we mnie
zaszklonymi oczami.
-Zayn
ja...-zaczął.
-Jeśli
masz zamiar obrażać moją rodzinę i mnie możesz stąd od razu
wyjść.-warknąłem przyciągając Perrie do siebie, ta jednak
wyrwała mi się i zgromiła mnie wzrokiem.
-...chciałem
cię przeprosić. Was. Zachowałem się jak kompletny idiota i..
-Niall.-Perrie
klepnęła go w ramie.-Nie jesteś idiotą.
-Perrie
proszę nie przerywaj mi.-spojrzał na nią błagalnie. Wyglądał
fatalnie. Widziałem go już kilka razy jak płacze, gdy wypłakiwał
mi się w ramionach, ale teraz...wyglądał jak istna
katastrofa.-Wiem, że zachowałem się jak idiota i wiem, że to mnie
nie usprawiedliwia, ale to co Harry mówił...
-Mów
wszystko co chcesz, ale nie to imię.-syknąłem.
-No
ludzie dajcie sobie siana z tym 'nie wymawiaj jego imienia w tym
domu'. To robi się nudne. Przecież, ani ty, ani Ha...weź nie patrz
tak na mnie Malik!-pisnął Louis chowając się za blondynkę.-Ani
ty, ani ten idiota nie jesteście żadnym Voldemortem, nie?
-To
co mówił Voldemort..-Perrie i Lou wybuchnęli niekontrolowanym
śmiechem upadając na kolana i macając się po ramionach i twarzy
niczym jakieś pedały.
-Perrie
opanuj się.-wysapał Louis śmiejąc się.
-Ty...ty
też.-roześmiała się wypełniając swoim histerycznym śmiechem
cały hall.
-Chyba
musimy zmienić pomieszczenie.-spojrzałem na lekko uśmiechającego
się blondyna.
-Też
tak sądzę.-mruknął.
-Chodź
ze mną do kuchni. Kurczak właśnie się grzeję.-zauważyłem, że
Furbiemu zaświeciły się oczu, na co się cicho zaśmiałem.
Odwróciłem się i przechodząc przez duży salon, wszedłem z
Horanem do kuchni.-Siadaj sobie, zaraz nam nałożę.-blondyn
niepewnie usiadł na krześle stojącym przy blacie.-Spoko, nie
pogryzę cię. Nie musisz się mnie bać.-wyjąłem kurczaka z
pieca.-I sorry za nich, ale często mają takie napady i trudno z
nimi wytrzymać.-Nialler zachichotał.-Właściwie to gdy są w
jednym pomieszczeniu nikt z nim nie wytrzymuje, ale dziś na gali to
chyba był jakiś cud.-zaśmiałem się.
-Swoją
drogą ta piosenka i oświadczyny to...to było coś niesamowitego.
Musisz mi podać namiary na tego tekściarza bo piosenka chyba zajmie
na mojej Top Liście pierwsze miejsce.-podałem chłopakowi talerz i
usiadłem naprzeciwko niego.
-Nie
muszę ci podawać namiarów.-mruknąłem przełykając mięso.-Znasz
go.
-Ed?-pokręciłem
głową.-Savan? Nasa?
-Ja.-powiedziałem,a
farbowany się zakrztusił.
-Jak
to ty?-zdziwił się.-Przecież ty nienawidzisz pisać piosenek.
-Widocznie
gdy jestem wściekły dostaję weny.-wyjaśniłem delektując się
potrawą.-Zresztą zauważyłem, że to nic trudnego. Wystarczy
przelać swoje uczucia na papier i gotowe.-wzruszyłem ramionami
wgryzając się w soczyste udko.
-Zayn?-spojrzałem
na niego.
-Hmmm?
-Ja
chcę was przeprosić. Byłem idiotą bo tak naprawdę to byłem
zazdrosny o Perrie. Spodobała mi się gdy ją pierwszy raz
zobaczyłem, ale wstydziłem się do niej zagadać. Wiesz, że nie
potrafię gadać z dziewczynami więc to całkiem logiczne dlaczego
do niej nie podszedłem.-wyjaśnił jąkając się i
czerwieniąc.-Byłem zły, że wszystko tak idealnie ci się układa,
a ja nie mogę znaleźć tej jedynej, która pokocha mnie - Niall'a
z Mullingar, a nie z One Direction. Tak właściwie to nie życzę
wam źle. Jestem nawet w #TEEMZERRIE na fejsie.-zaśmiałem się
słysząc słowa błękitnookiego.-I mam waszą bransoletkę.-uniósł
rękaw bluzy i moim oczom ukazała się sznurkowa bransoletka, na
której widniał charm z inicjałami moimi i Perrie, splecionymi ze
sobą.
-Ty
ją wylicytowałeś?-kiwnął głową potwierdzając.
-Co
prawda musiałem przebić Paris Hilton z jej pięcioma milionami, ale
przyznam, że się opłaciło. Ale to i tak nie ma znaczenia.
Posłuchaj..wiem, że może wydam się żałosnym blondynem, ale
strasznie za tobą tęsknie Zayn. Czuję jakbym stracił starszego
brata. Zawsze pomagałeś mi we wszystkim,doradzałeś nawet takie
błahostki jak dobrze dobrana marynarka, a teraz czuję się
cholernie samotny. W domu od tych dziesięciu miesięcy atmosfera
jest tak napięta, że nie da się wytrzymać. Louis i Harry ciągle
skaczą sobie do gardeł. Liam omija wszystkich łukiem, czasami
tylko zamieni kilka słów ze Stylesem. Louis rozmawia z nami jeśli
musi. Dziś zapytałem go czy by mnie ze sobą nie zabrał. Zbierałem
się już parę miesięcy temu, ale albo panikowałem, albo bałem
się, że nie dacie mi dojść do słowa wywalając mnie za drzwi.
Wiesz, że jeśli chodzi o takie rzeczy to jestem mięczakiem. I
naprawdę przepraszam Zayn. Nie chcę stracić tak cudownego
przyjaciela przez własną głupotę. Jeśli jest coś co mógłbym
zrobić, żeby to wróciło, powiedz. Zrobię wszystko byle odzyskań
twoją przyjaźń.-spojrzał na mnie mokrymi oczami. Patrzyłem na
niego przez chwilę w ciszy.
-Ptruyl
nuem.-mruknąłem.
-Co?
-Pyutsn
bnim.
-Przełknij
to zasrane mięso!-krzyknął na mnie.
-To
podnieś tą dupę i mnie przytul blondi.-warknąłem, a Horan dostał
wytrzeszczu. Gdy się ogarnał natychmiast do mnie podbiegł i mocno
przytulił.
-Kocham
cię Zayn.
-Ja
ciebie też blondasku.-odpowiedziałem mocniej tuląc przyjaciela.
Brakowało mi tego. Tak bardzo, brakowało mi tych cudownych uścisków
Niall'a.
-Awwwww.-usłyszeliśmy
zza siebie.
-Perrie
jesteś głupia. Miałaś siedzieć cicho.-krzyknął Louis. Niall
odkleił się ode mnie mierzwiąc mi włosy i odwracając się do
blondynki i szatyna.
-Emm..odkąd
podsłuchujecie?-spytałem niepewnie.
~Niall~
-Od
początku.-wyszczerzył się Louis.
-Świetnie.-mruknąłem.-Emm,
Perrie, strasznie cię przepraszam bo..
-Nie
przepraszaj mnie za coś co się nigdy nie wydarzyło.-uśmiechnęła
się mrugając okiem. Otworzyłem usta, żeby coś powiedzieć, ale
przerwał mi śliczny uśmiech blondynki.
-Zayn
jesteś cholernym szczęściarzem.-dziewczyna zachichotała uroczo i
przytuliła mnie mocno.-Jesteś cudowna.
-A
ty przeeeeesłodki.-ucałowała mnie w policzek.
-Nie
za dużo czułości jak na jeden wieczór?-Louis wybuchnął śmiechem
'le idiota, słysząc słowa Zayna.
-Myślę,
że Perrie spędzi dzisiejszy wieczór w ramionach Niallera, a nie
twoich.
-Lou,
zbyt dobrze mnie znasz.-zaśmiała się Pezz.-Ale Zayn nie martw się,
noc jest twoja.-Malik tylko prychnął.-Niall, a teraz grzecznie
dokończ kolację i pokażę ci dom.-pogładziła mnie po
plecach.-Albo nie!-odsunęła się ode mnie gwałtownie.-Ja cię
nakarmię!-w pokoju rozbrzmiał nasz dźwięczny śmiech.
~Perrie~
-Za
mamusię.-włożyłam widelec z cudownie pachnącym kurczakiem, do
ust Niallera.-Za tatusia. Za braciszka. Ślicznie. I jeszcze za
Louisia. O taaak. Za ciocię Perrie.
-Mmmmm.
-rozmarzył się.-To było najlepsze.-zaśmiałam się słysząc
słowa blondynka.
-Za
niewyżytego seksualnie Zayna.-niebieskooki skrzywił się na
początku, ale po chwili wsunął kurczaka z charakterystycznym
mlasknięciem.
-Słyszałem
to!
-O
to mi chodziło!-odkrzyknęłam ukochanemu.-Teraz za Eleanor.
Piękności. Za Danielle.-Niall z błyskiem w oku połknął kolejny
kęs kurczaka.-Za twoją przyszłą chrześnicę.-w trakcie
połykania, chłopak się zakrztusił.
-Że
jak?-wytrzeszczył oczy.
-No
chcę, żebyś został ojcem chrzestnym jednej z
bliźniaczek.-zmierzwiłam mu włosy.-Odkąd dowiedziałam się o
ciąży, chciałam cię o to poprosić.-cmoknęłam go w nos.-Okej
wracajmy. Za Liama.
-Nie
skorzystam.-odwrócił twarz.
-No
to za Harryego.
-Chyba
śnisz.-założył ręce na piersi.-Albo dajesz.-otworzył usta, a ja
z uśmiechem włożyłam widelec do jego różowiutkich ust. Chłopak
ku mojemu zdziwieniu wypluł wszystko na płytki i delikatnie
zsuwając mnie ze swoich kolan, wstał i podeptał to co wypluł.
-Jesteś
obrzydliwy.
-Tak
jak ten czub.-odwrócił się do mnie tyłem.
-No
już okej,okej.-przytuliłam go od tyłu.-Nie złość się na mnie.
-Na
ciebie nie można się złościć.
-Kocham
cię blondasku.-przytuliłam go jeszcze mocniej.
dodałam dwa rozdziały. :) mam nadzieję , że się cieszycie.
dziękuję za komentarze i tyle wyświetleń.
co chcecie dodać/zmienić w opowiadaniu?