przed wami pierwszy z szesnastu dodatków.
cały spis macie w nowej karcie.
mam nadzieję, że nie nawaliłam. :3
do napisania.x
_____________________________________
12
stycznia 2008
-Wszystkiego
najlepszego synku!-mama podbiegła do mnie trzymając w smukłych
dłoniach, zielone pudełeczko. Pocałowała mój policzek i
przytuliła do siebie. Uwielbiałem jej uściski, pokazywała wtedy
jak bardzo mnie kocha, w porównaniu do ojca, po którym ślad
zaginął gdy wyjechał do Pakistanu. Nikt z naszej, mieszkającej
tam rodziny nic nie wie o miejscu jego pobytu. Mam nadzieję, że nie
znalazł sobie jakiejś nowej, lepszej rodziny, mama by tego nie
przeżyła. Chociaż, jeśli potrafi normalnie funkcjonować, od
dwóch lat odkąd go nie ma, potrafi zadbać o dom z moja niewielką
pomocą i ogarnąć czwórkę zwariowanych dzieci, to chyba jest
jakimś supermenem.
-Nie
wierzę, że moje maleństwo ma już piętnaście lat. Dopiero co
zmieniałam ci pieluchy, a teraz będę szykować cię na randki.
Och, kochanie mam nadzieję, że mi na to pozwolisz?-spojrzała na
mnie z tym swoim uroczym uśmieszkiem.
Zaśmiałem
się cicho i spojrzałem w jej niebieskie oczy.
-Jasne
mamo.-kobieta podała mi niewielki pakunek, a gdy go otworzyłem
ujrzałem srebrny kluczyk.-Umm, mamo?-uniosłem pytająco brew.-Do
czego jest ten kluczyk?
-Choć
ze mną.-szatynka wyszła z mojego pokoju i skocznym, mimo
trzydziestki na karku, ruchem przeszła przez kuchnię do garażu.
Otworzyła drzwi pozwalając jasnemu światłu z pomieszczenia, w
którym staliśmy, wpaść do środka.-Kiedy twój ojciec jeszcze nie
zniknął,-zaczęła wchodząc do środka.-razem odkładaliśmy coś
na twoje szesnaste urodziny, żeby kupić ci jakieś porządne auto,
ale stwierdziłam, że jesteś już wystarczająco duży, by umieć
jeździć na czymś takim.-po zapaleniu światła, moim oczom ukazał
się motor. Piękny, czarny i...ugh, był mój! Tylko mój!
-O
mój boże mamo!-pisnąłem zachwycony. Podbiegłem do dwukołowca i
zacząłem go dokładnie oglądać. Wszystko było takie świetne, on
był świetny. Podświetlany licznik, taki o jakim zawsze marzyłem,
czarne skórzane siedzenie.
-I
jak? Podoba się?-spytała mnie mama stojąca w drzwiach. Odwróciłem
się do niej i posłałem szeroki uśmiech.-Zabrałam ze sobą
Anthony'iego i Dannie'ego, mówili, że ci się spodoba.
-Jest
cudowny, dziękuję mamo.-przytuliłem ją do siebie mocno, całując
w głowę.-Kocham cię.
-Ja
ciebie też skarbie, ja ciebie też.-zaśmiała się wesoło.
-Mamo?-zawołałem
schodząc po schodach.-Mamo?-wszedłem do do salonu, w międzyczasie
zerkając w lustro i mierzwiąc palcami opadającą na czoło
grzywkę.-Mamo, jesteś?-jęknąłem. Dopiero gdy zauważyłem żółtą
karteczkę na lodówce, przestałem pokrzykiwać imię swojej
rodzicielki. Mimowolnie uśmiechnąłem się pod nosem. Wyjąłem z
kieszeni telefon i wystukałem numer przyjaciela.
-Siema
Ant.-przywitałem się.-Kochanie, mam wolną chatę, dasz radę
ściągnąć jakieś towarzystwo?
-Jasne
przystojniaku, ale dom wybij sobie z głowy. Sam widziałeś co się
stało ostatnio z domem Danniego, a ty chyba nie chcesz, żeby twoja
seksow..
-Ant,
mówisz o mojej matce.-jęknąłem.
-Dobra,
mniejsza o to. W każdym bądź razie, chyba nie chcesz, żeby twoja
mamusia wpadła w szał widząc rozpieprzony dom, no nie?-zauważył
mlaskając, zapewne jedząc w międzyczasie ukochane żelki. Uh, co
za nienajedzony zboczeniec.
-No
raczej.-burknąłem.-Okej, zbierz ekipę w jakieś fajne miejsce,
podeślij mi adres, a ja zgarnę Danniego, Gen* i jesteśmy. Załatwić
procent?
-Ja
się tym zajmę, ty weź coś do zajarania. I nie sprowadzaj Lane,
pogięło cię?
-Ant
ja się nie wpieprzam w twoje życie, więc i ty tego nie rób.
-Jasne.
Do wieczora skarbie, kocham cię.-cmoknął w słuchawkę, na co się
zaśmiałem.
-Też
cię kocham dupku.-rozłączyłem się i pobiegłem na górę.
Otworzyłem szafę i wyjąłem czarne obcisłe rurki, biały
opinający t-shirt i granatową bejsbolówkę. O taaak, Geneva
kochała gdy chodziłem w bejsbolówkach, a ja ubierałem je dość
często, bo zależało mi by ją poderwać. W końcu to
najseksowniejsza laska w szkole, nie?
~wieczorem~ listetning
-Ant
się postarał.-Dan wytrzeszczył oczy widząc tańczących na
sztucznej plaży nastolatków.-Wiedziałem, że robi najlepsze
imprezy, ale to..wow.-pochwalił.
-Dannie
skarbie to moje urodziny, musi być bosko.-żachnąłem się, a
szatyn wywrócił niebieskimi oczyma.
-Będzie
gorąco. Spójrz na tamte laski Zayze.-rozmarzył się Dan.-Te
wszystkie tyłeczki są tylko naaasze.
-Dokładnie.-przytaknąłem
z uśmiechem, gasząc auto. Piętnastolatek jeżdżący autem, palący
i pijący – to w ogóle legalne?
-Ekhmm.-odchrząknęła
Geneva, zwracając tym na siebie uwagę.-Macie w samochodzie
najgorętszą dziewczynę w szkole, a rozglądacie się za jakimiś
ździrami? Pff.-zarzuciła czekoladowymi włosami. Dan posłał mi
współczujące spojrzenia, na co wywróciłem oczami. Szatyn za nią
nie przepadał, ale mając po swojej stronie Lane, w końcu coś
znaczysz.
-Stary,
co to za blondynka przy Anthonym?-spytałem oglądając zgrabną
sylwetkę niskiej dziewczyny, tulącej się do starszego od mnie
bruneta.
-Nowa
zabawka Riacha.-Dan otworzył drzwi i wysiadł z auta ukazują
bokserki i zgrabny tyłek. -Jest przyjaciółką, siostry jego
kuzyna.-wyjaśnił, gdy do niego dołączyłem. Wyciągnąłem z
kieszeni paczkę papierosów i skierowałem ją w stronę Dana, który
chętnie skorzystał. Odpaliliśmy papierosy, mocno się zaciągając.
-Nie
widziałem jej nigdy w Bradford.-mruknąłem, lustrując odwróconą
plecami zdobycz przyjaciela.
-Mieszka
w South Shields, ale ma się przeprowadzać, z tego co słyszałem od
tego dupka.-zaśmiał się.-Możliwe, że do naszego Bradford.
-Zayn,
Dan!-usłyszeliśmy krzyk Riacha i odwróciliśmy się w jego stronę.
Szedł do nas ubrany w bordowe rurki, niebieski top, czarna marynarkę
i kolorowy ful cap.-Co ta suka tu robi?-burknął widząc Lane
stającą tuż obok mnie.
-Licz
się ze słowami Riach.-warknęła, przytulając się do mojego
torsu.-W przeciwieństwie do ciebie - ja coś znaczę.-zaznaczyła,
zakreślając palcem kółeczka na mojej klatce piersiowej.
-Suka.-wyzwał
ją, nie zwracając na nas uwagi.-Chłopaki chodźcie, chcę wam
kogoś przedstawić.-skinął głową w kierunku zaludnionej plaży.
Gasząc fajki, ruszyliśmy za przyjacielem. Lane uczepiła się mojej
ręki, dając do zrozumienia Riachowi i Danowi, że bez niej nigdzie
się nie wybieram.
Idąc
przez tłum nastolatków, patrzących na mnie, klepiących po
ramionach życząc wszystkiego najlepszego, doszliśmy do miejsca, w
którym DJ włączał przeróżne piosenki.
-Zayn
idzie z nami, a ty idź się z kimś pieprzyć.-rzucił Anthony
patrząc na Genevę.-Ojej! Przecież nikt nie chce cię przelecieć!
Jaka szkoda.-jęknął, rozbawiony. Dan przybił z nim piątkę,
widząc czerwieniącą się szatynkę.
-Pieprz
się Riach.-przylgnęła do mnie jeszcze bardziej.
-Na
pewno nie z tobą skarbie.
-Gen,
zaraz do ciebie wrócę.-cmoknąłem jej policzek i dorównałem
kroku przyjaciołom. Czuję, że Anthony szykuje coś niezłego na
dzisiejszą noc, bo ten zapełniony alkoholem stół to nie
przypadek, prawda?
-Kurwa
Zayn, co ty wyrabiasz?-palnął nagle lekko podpity Ant, odpalając
szluga.
-Ant,
nie czas na to.-wyjęczał Dannie bawiąc się szklanką piwa, z
którą męczył się od godziny.
-Dannie,
błagam cię. Ktoś musi mu przemówić do rozumu.
-O
co ci chodzi?-uniosłem pytająco brew.
-O
Lane, kurwa.-przewrócił oczami.-Jest tyle dziewczyn, a ty chcesz
przelecieć właśnie ją? Widziałeś jak Vicky na ciebie patrzyła?
Albo jak Myra rozbiera cię wzrokiem? Stary one mają na ciebie
ochotę odkąd skończyła trzynaście lat. Na twoim miejscu
zostawiłbym tę ździrę i wziął się za kogoś porządnego.-poinformował mnie, wciągając
Gratesy do płuc.
-Wal
się Ant.-warknąłem mając dość jego pouczeń.-To nie twoja
sprawa z kim chcę się pieprzyć.
-Anthony,
Zi ma rację, ale z drugiej strony Lane to kretynka.-powiedział
Dannie.-Pieprz się z kim chcesz, ale odpuść sobie Lane, stary ona
cię zniszczy.
-To,
że jestem od was młodszy, nie znaczy, że jestem ofiara
losu.-popatrzyłem na nich.-Nie chcę więcej słuchać waszego
pouczania, marudzenia i być smarkaczem, który siedzi wam na
dupie. Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi.
-Bo
tak jest Zayne.-zauważył Dans.
-Mam
was dość.-jęknąłem odwracając się od nich.
Skierowałem się
do niewielkiego baru, prosząc o kufel piwa. To moje urodziny i mam
zamiar upić się do upadłego. Mam już dość tego, że jestem
najmłodszy, a oni opieprzają mnie na każdym razem gdy spotykam się
z jakąś dziewczyną. To totalnie nie fair. Powinni to zrozumieć.
Wściekły
skierowałem się w stronę tłumu, który lekko upity wykonywał
ruchy podobne do tańczenia. Próbowałem odnaleźć Gen, ale nie
patrzyłem przed siebie i wpadłem na drobną osóbkę, wylewając na
siebie i nią swoje piwo.
-Patrz
jak idziesz!-warknąłem. Próbując wytrzeć alkohol z koszulki.
-Przepraszam.
Zagapiłam się.-podniosłem głowę i zauważyłem tę samą, teraz
lekko przestraszoną moim tonem blondynkę, która wcześniej stała
obok Anthoniego i kurde...była prześliczna.
Gdy
nasze oczy się spotkały, zaniemówiłem. Były tak niezwykłe, tak
głębokie. Uwielbiałem niebieskie oczy zwłaszcza u dziewczyn, a
jej były zniewalające. Tak jakby Allah umieścił w nich cały
ocean.-Wszystko okej?-odezwała się cicho nastolatka, niepewnie
dotykając moje ramię i wyrywając mnie przy tym z zamyślenia.
-Tak,
tak.-przytaknąłem niemal natychmiast.-Przepraszam, pokłóciłem
się z przyjaciółmi i..i muszę się wyładować. Nie chciałem,
trafić z tym akurat na ciebie.-uśmiechnąłem się przepraszająco.
-Rozumiem.-kiwnęła
głową, lekko się uśmiechając. Była taka piękna.-Oh i
wszystkiego najlepszego.-poklepała moje ramie, uroczo się śmiejąc.
-Dzięki.-zaczerwieniłem
się. Boże, dziękuję, że jest ciemno.-Masz coś na przebranie,
pewnie jest ci zimno,co?-spytałem, widząc lekko drżącą wargę
dziewczyny. W dodatku miała całą mokrą bluzkę, spod której
prześwitywał czarny stanik.
-Um,
nie, ale nie przejmuj się. Zaraz znajdę swojego przyjaciela i
ściągnę z niego bluzę.-mrugnęła okiem.-O ile jeszcze tu
jest.-mruknęła rozglądając się i pocierając dłońmi ramiona.
Nie zastanawiając się szybko ściągnąłem z siebie bejsbolówkę
i nałożyłem na nią.
-Trzymaj,
a teraz chodź. Ognisko jeszcze się pali. Zdążysz się ogrzać i
wysuszyć ubranie.-objąłem ją w talii chcąc przeprowadzić przez
stado pijanych dzieciaków. Tak jak mówiłem, ognisko się jeszcze
paliło, więc czym prędzej usiedliśmy na piasku blisko niego,
chcąc się ogrzać. Delikatnie oparła się o moje ramie, powodując
miły dreszcz. Szczelnie dopięła moją bluzę i popatrzyła w moją
stronę.
-Tak
w ogóle to jestem Perrie.-podała mi zadbaną dłoń.-Perrie
Edwards.
-A
ja tak w ogóle jestem Zayn. Zayn Malik.-zaśmiałem się,
powtarzając się po szczerzącej się niebieskookiej.
-Umm..świetna
impreza.-powiedziała po chwili ciszy.-Ile tak właściwie skończyłeś
lat?
-Chyba
świetna.-kiwnąłem niemrawo głową.-Piętnaście, a ty jak stara
jesteś?-uniosłem brew.
-Bardzo
śmieszne.-pokazała mi język.-W lipcu skończę piętnaście lat.
-Co?-zdziwiłem
się.-Czyli, że masz czternaście lat?
-Tak,
ale rocznikowo piętnaście.-zaśmiała się.-A ty Zayn powinieneś
się bawić, a nie siedzieć przy ognisku.-zbeształa mnie
gestykulując rękoma.-To twoje urodziny.
-Uwierz
mi mała, ale wolę tu siedzieć niż wlewać w siebie więcej
procentów.-oznajmiłem, powodując u niej radosny śmiech.
-Pijak.-mruknęła
cicho, myśląc, że jej nie słyszę. Trąciłem ją ramieniem, co
powtórzyła. W końcu wstała i rzuciła we mnie garścią pianek.
Oddałem jej łapiąc w ręce czyjaś bluzkę.-Ej! To jest całe
mokre. Fuuuj!
-Twoja
nie jest inna.-zauważyłem wskazując na nią.
-To
sobie sprawdź, że jest!-podparła się rękoma na biodrach.-Moja
jest sucha!
-No
co ty?-jęknąłem.-Co ty robisz?-spytałem, widząc jak rozpina moją
bejsbolówkę i chwyta róg swojego t-shirtu.
-Gorąco
mi.-wywróciła oczyma.-Zamknij oczy.-poleciła.
-Po
co?
-Bo
chcę się rozebrać?-uniosła brew.
-Skarbie
mam trzy siostry i wiem jak wygląda dziewczyna w staniku.-zaśmiałem
się widząc jak uniosła do połowy bluzkę.
-A
skąd wiesz, że chcę zostać w staniku?-wybuchnęła śmiechem,
widząc moją zdezorientowaną minę.
-Nie
zrobisz tego, prawda?-spytałem, lekko kręcąc głową.
-Chcesz
się założyć.-uniosła pytająco brew. Przez chwilę patrzyliśmy
na siebie.-Dwadzieścia funtów?
-Dwadzieścia
i ściągasz go przy wszystkich.-kiwnąłem na innych.
-Trzydzieści
i ściągnę jeszcze spodenki.-zaoferowała, a moje oczy się
zaświeciły.
-Stoi.-przybiliśmy
piątki i pobiegliśmy w stronę DJ. Poprosiłem go o mikrofon i
oznajmiłem, co zamierza zrobić moja nowo poznana koleżanka. Nie
obyło się bez dzikich wrzasków i standardowego ' uuuu '. Nie
minęło dziesięć minut, a Perrie tańczyła wokół ogniska, będąc
w mojej bluzie i czarnych majtkach. Gdy tłum się rozszedł,
podbiegła do mnie żądając wypłaty.
-Jesteś
szalona.-powiedziałem dając jej obiecaną sumę.-Ale cię lubię.
-Wiem.-wyszczerzyła
się i cmoknęła mnie w policzek.-I ja ciebie też.
________________________________________________________
*
Gen.- chodzi tu o pannę Lane, która wystąpiła w X Factor razem z
1D w 2010 roku. W opowiadaniu Zayn znał ją ze szkoły.
Podoba mi się!!!!!!Ja chcę więcej~!!!!!!!Zaciekawiłaś wiesz? ;) Kocham twojego całego bloga ;) @kika1263
OdpowiedzUsuń