poniedziałek, 25 marca 2013

Direction : Sixteen♥

witaam.x
dziś się zbytnio nie rozpisuję. 
poprawiając ostatni raz ten rozdział, znowu się rozbeczałam ;/
ugh, i don't like.
starałam się i mam nadzieję, że mnie za niego nie zabijecie, poćwiartujecie czy coś.
zmartwiło mnie trochę to, że miałam tylko dwa komentarze, gdzie zwykle jest ok. pięciu. 
trudno. 
może zauważyliście, że są nowe strony na blogu?
mamy bohaterów, spis treści i spytaj bohatera.
możecie pytać o wszystko :)
do napisania skarbyyy.x  


~Perrie~


-Jeszcze trochę panno Malik!Już widać główkę.-oznajmił lekarz. Nabrałam powietrza i zacisnęłam zęby, dając z siebie wszystko.-Świetnie! Jeszcze raz!-zacisnęłam palce na ręce Zayna i Hazzy. Wypuściłam powietrze ze świstem gdy lekarz krzyknął, że jedna z dziewczynek jest już z nami, a gdy usłyszałam jej płacz i krzyk, moje serce zaczęło mocno bić. Po moim policzku popłynęła łza, a za nią kolejne. Spojrzałam na Zayna, który uśmiechał się od ucha do ucha, widząc nasze maleństwo.-Zayn, chcesz przeciąć pępowinę?-zapytał Payne, uśmiechając się do mojego chłopaka,
który natychmiast pod niego podszedł. Następnie spojrzał na mnie delikatnie unosząc małe zawiniątko. Moje ciało przeszedł ekscytujący dreszcz, gdy zauważyłam piękną malutką kruszynkę, którą brunet ucałował w czoło. Przytulił ją do siebie i spojrzał w jej oczka.
-Witaj na świecie Charlotte.-zaśmiałam się lekko, słysząc wybrane przez Mulata imię.-Oficjalna córko chrzestna Niallera.-blondyn do tej pory stojący za mną, pisnął i podszedł do Malika.
-Wiedziałem, że będzie miała blond włosy!-Zayn zaśmiał się z farbowanego i trzymając jedną z bliźniaczek schylił się tak bym mogła ją bezproblemowo przytulić.
-Cześć Cherrie.-musnęłam jej czerwoną buzię, ukazując dołeczki w policzkach.-Tak bardzo się cieszyłam, że mogę ją ujrzeć. Miała zamknięte oczka, więc nie mogliśmy ich ujrzeć, ale w głębi serca czułam, że będą ciemne, po Zaynie. Była taka śliczna, malutka i krucha. Bałam się by jej w jakikolwiek sposób nie skrzywdzić.-Jestem twoją mamusią, a to jest twój tatuś.-Zayn pogładził jej policzek kciukiem i pocałował moją skroń.-A to twój wujek Niall, będzie twoim tatą chrzestnym.-Niall pojawił się nad nami i chwycił dłoń naszej córeczki. Mała zacisnęła malutką piąstkę wokół palca Horana, na co uniósł kąciki ust.
-Perrie czas na kolejną.-powiedział lekarz, a jedna z pielęgniarek wzięła ode mnie noworodka by wykonać wszystkie potrzebne badania.-Gotowa?
-Miejmy to już za sobą.-mruknęłam, czując narastający ból w piersiach. To było naprawdę nieprzyjemne. Jakby ktoś próbował mnie uszczypnąć, a ciągle by mu to nie wychodziło. Skrzywiłam się co nie uszło uwadze Payne'a.
-Wszystko w porządku?-uniósł brew.
-Um, tak.-skłamałam.-Możemy kontynuować?-skinął i poprosił bym poczekała na odpowiedni moment. Po niecałej minucie znów zaczęłam przeć.

~Zayn~

Z każda minutą bałem się coraz bardziej o życie Perrie, ale byłem dobrej myśli. W końcu to podstawa, prawda? Wydaje mi się, że Harry to zauważył, bo co chwila zerkał na mnie współczującym wzrokiem. Nie chciałem jej stracić, była dla mnie wszystkim. Chyba nie dałbym rady żyć bez niej. Przecież to byłoby straszne. Codziennie budzisz się obok tej samej osoby, a pewnego dnia obok ciebie nikogo nie ma. Zrywasz się z łóżka i pędzisz do kuchni zobaczyć czy przygotowała ci kawę w twoim ulubionym, niebieskim kubku. Rozglądasz się po pomieszczeniu i dopiero teraz dociera do ciebie to, że tej osoby już nie ma i nigdy nie będzie. Moje myśli odgonił krzyk lekarza, że po raz kolejny widzi główkę dziecka. Mimowolnie się uśmiechnąłem, bo mojej ukochanej już nic nie groziło. Za kilka godzin, albo dni wrócimy do domu i zaśniemy w swoich objęciach, by w środku nocy obudzić się przez płacz dziecka. Samo to, że miałbym wstawać nawet o drugiej i przerywać swój sen, który trwa nieprzerwanie ponad dziesięć godzin powinno mnie zniechęcić do posiadania dziecka, ale fakt, że mam je z kobietą mojego życia, którą kocham ponad wszystko jest bardzo, ale to bardzo przekonujący.
-Zayn zapraszam ponownie.-zaśmiał się tata Liama, spoglądając na płaczące dziecko znacząco. Spojrzałem na Perrie i widząc pozytywną reakcję dźgnąłem Stylesa w bok.
-Harry twoje dziecko czeka.-poinformowałem go uśmiechając się lekko. Jego zielone oczy zamigotały uroczo kontrastując z szokiem wymalowanym na dziecięcej twarzy.
-Co?!
-Uh, Harry chcemy...-zaczęła Edwards.
-Ty chcesz.-przerwałem jej. Wywróciła oczyma i uśmiechnęła się do Loczka.
-Chcemy żebyś był ojcem chrzestnym Nellie.
-Nellie? Dlaczego wybrałaś akurat to imię, które ja...-nagle się zaczerwienił i spuścił wzrok przerywając.
-Ty co?-spytała.
-Oglądałem waszego twitcama i połączyłem twoje imię z imieniem Nialla. Ten twitt...to byłem ja.-wybełkotał.
-Naprawdę?!-ucieszyła się niebieskooka.-To fantastycznie, Harry. A teraz biegnij i przetnij tę cholerną pępowinę.-kręcony spojrzał na mnie niepewnie, a gdy westchnąłem i wywróciłem oczami, wskazując na córkę w pod skokach znalazł się przy lekarzu i z podnieceniem na twarzy chwycił nożyczki chirurgiczne od pielęgniarki i zacisnął wokół ich raczki palce. Kobieta w białym fartuchu wzięła od lekarza Nells i delikatnie obmyła jej ciało. Po owinięciu w niebieski ręczniczek podała ją Curly'iemu. Chłopak posłał malutkiej szeroki uśmiech, ukazując dołeczki w rumianych policzkach i sięgnął wskazującym palcem do jej ciemnej buzi.
-Cześć skarbie.-zagryzł delikatnie wargę.-Jestem twoim wujkiem. Wujkiem Harrym. Kocham cię, moja maleńka Nellie.-ucałował jej czółko i podszedł do Pezzy delikatnie jej, ją podając.
-Oh, Zayn nasze dziewczynki jednak się czymś różnią.-zachichotała. Spojrzałem na Nellie i Charlotte, którą właśnie przyniosła mi ruda pielęgniarka Sophie.
-O tak. I coś czuję, że Cherrie będzie córeczka tatusia.-zaśmiałem się, wyobrażając sobie jak mała blondyneczka gra ze mną i Niallerem w piłkę.-W poszarpanych dżinsach, brudnych bluzach i dziurawych trampkach będzie moją małą Miss. Huh, Niall coś czuję, że będziemy z nią ganiać za żabami i innymi robalami.-żachnąłem się.
-Za to Nellie, będzie księżniczką mamusi.-postanowiła Perrie.-Będę ubierać ją w śliczne różowe sukienki, białe buciki, a we włosy będę jej wpinać urocze spinki i kokardki. Nauczę ją grać na pianinie, a wujek Styles będzie uczył ją śpiewać.
-Epicko.-skapitulował Niall przyglądając się nam z przekrzywioną głową.-Tylko skąd wiesz, że umieją śpiewać?-w tym momencie jak na zawołanie dziewczynki zaczęły płakać.-Dobra,dobra dziewczyny wystarczy.-dziewczynki momentalnie przestały, zaskakując tym naszą czwórkę.-Są zajebiste.-stwierdził blondyn.
-O mój Boże, Zayn!-pisnęła Edwards, wskazując na maleństwa, które uchyliły oczka.
-Ich oczy.-zachwyciłem się widząc parę różnych oczu.-Moje i twoje.-uniosłem wysoko kąciki malinowych ust.
-Nie wiem jak to zrobiłeś Zayn, ale gratuluję.-Payne posłał mi znaczące spojrzenie, a po chwili wybuchnął śmiechem zarażając tym samym mnie, Hazzę i Niallera, który wyszedł powiedzieć reszcie o maleństwach. Zerknąłem na Pezzę, a wzrok taty Li, natychmiast przeniósł się na sprzęt wokół niej.
-Perrie dobrze się czujesz?-spytałem czule, widząc jak jej twarz blednie, a oddech staje się nierówny. Pielęgniarka odebrała jej Nells, która zaczęło płakać, a razem z nią Charlotte. Spojrzałem przestraszony na Hazzę, którego zaszkliły się oczy. O nie, Harry nawet o tym nie myśl, zbeształem go w myślach, gdy przeniósł na mnie wzrok.
-Zi-zimno.-szepnęła moja narzeczona, pocierając dłońmi swoje ramiona.-I-i boli.-skrzywiła się dotykając klatki piersiowej. Panna Cloby dotknęła jej czoła i powiadomiła o zimnych potach.-Za-Zayn.-zwróciła się do mnie niebieskooka.-Niezależnie od te-tego co się sta-tanie musisz wiedzieć, że strasznie cię ko-kocham i jesteś najlepsz-szym co mnie w życiu spotkało.-po jej porcelanowym policzku spłynęła świecąca się w szpitalnym świetle łza.-Proszę pocałuj m-mnie.-wyszeptała patrząc na mnie błagalnie. Nie wahając się ani minuty dłużej złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku. Być może i ostatnim.
-Kochanie będzie dobrze, obiecuję. Musisz walczyć. Dla nas, dla siebie, dla dziewczynek. Kocham cię.-z jej nieziemsko błękitnych oczu wypłynęło więcej łez, gdy wypowiedziałem słowa, które usłyszałem wcześniej od Loczka, opartego o ścianę za nami.
-Kocham cię, Zayn. Tak bardzo.-wychrypiała na ostatnim oddechu, a potem maszyna, do której był podłączona zaczęła niebezpiecznie głośno i szybko działać, powodując nieprzyjemne dla ucha dźwięki. Doktor Payne zerwał się i prędko podszedł do telepiącej się dziewczyny. Zesztywniałem.
-Proszę ich wyprowadzić!-krzyknął, patrząc w naszą stronę. Położne zwiększyły ilość leków i podłączyli Edwards do defibrylatora.
-Nie!-wyszarpałem się.-Ratujcie ją!-wrzasnąłem przerażony, patrząc jak dziewczyna, którą tak strasznie kocham nie może złapać oddechu.-No na co czekacie!? Ratujcie ją!-rozpłakałem się. Payne spojrzał na mnie i prosił o wyjście.

~Harry~

Umiera. Ona umiera. Najświętszy Boże ona umiera. Gdy tylko zauważyłem niepokojąco wyglądającą twarz różowo-włosej wiedziałem co jest grane. Ale dlaczego ona? Dlaczego?
Momentalnie do mich oczu napłynęły łzy. Cofając się w tył, obserwowałem jak jej ciało wstrząsają dreszcze, a ona sama nie może pobrać tlenu. To było straszne. Zayn nie mogąc wytrzymać wydzierał się na lekarzy prosząc o jakąkolwiek reakcję. Zdenerwowany Payne spojrzał na mnie czekoladowymi oczyma.
-Harry zabierz go stąd.-patrzyłem to na niego to na zapłakanego Malika, wyrywającego się pielęgniarkom. Ponaglił mnie wzrokiem, a ja z mokrymi oczyma podniosłem się i drżąc podszedłem do Zayna, zagarniając go do uścisku, a następnie ciągnąc w stronę drzwi. Zaczął mi się wyrywać, szarpać mnie za marynarkę i okładać moją klatkę piersiową. Przycisnąłem go do siebie jeszcze mocniej uniemożliwiając mu jakikolwiek ruch.
Wydawało mi się, że wszystko stanęło w miejscu. Stałem twarzą zwrócony ku przyjaciołom, patrzącym na nas w szoku. Po mojej twarzy spływały coraz gęstsze łzy, szloch Zayna był coraz głośniejszy, a nasz uścisk trwał bez końca. Nie mam pojęcia ile tam staliśmy. Kilka minut? Kilkanaście?
Nie wyobrażam sobie, że mógłbym stracić Perrie. Nie teraz kiedy wszystko jest idealnie. Nialler patrzył na nas błękitnym spojrzeniem, a gdy zaczął pytać co się dzieję, drzwi sali otworzyły się, powodując odsunięcie się ode mnie Zayna. Payne westchnął głośno i przeniósł wzrok na Mulata.
-Niech pan powie,że...-zaczął płaczliwie brunet, a widząc kręcącego głową mężczyznę po jego śniadych policzkach spłynął strumień łez.
-Nie.-szepnął cofając się w tył.-Nie, nie, nie, nie, nie!-wykrzyczał osuwając się po ścianie.-To niemożliwe! Nie! Nie wierze panu!-schował twarz w dłonie.
-Tak mi przykro Zayn.-położył dłoń na ramieniu chłopaka.-Nie dalibyśmy rady jej uratować. Nagły brak pracy serca, uniemożliwił nam to.-tłumaczył, podczas gdy Zayn zaniósł się histerycznym szlochem. Jego ciało zaczęło się telepać, powodując u mnie reakcję nie inną niż płacz. Zagryzłem wargę starając się nie wybuchnąć. Payne spojrzał i na mnie, a widząc ból w jego oczach jęknąłem, boleśnie chwytając się za włosy.
-Błagam powiedz, że to nie prawda.-szepnąłem błagalnie.
-Przykro mi Harry.-zacisnąłem oczy, nie chcąc usłyszeć tych okropnych słów.-Perrie nie żyje.-odwróciłem się w stronę reszty, słysząc huk. Zauważyłem wstrząśniętą Danielle próbującą podnieść blond-włosego chłopca, którym okazał się Horan. Louis spojrzał na mnie zrozpaczony, zagarniając blondynka do uścisku. Wszyscy płakali.
Straciliśmy nasz diament. Diament, który chciał dla nas jak najlepiej.
Teraz pozostało nam żyć nez niej. Bez naszej kochanej Perrie.
__________________________________________________________________






11 komentarzy:

  1. Ale ,że niby, że co ?Ty ją odratuje czy coś , tak ?Powiedz ,że tak
    Co do rozdziału jest świeeeeetny *.* Musiałam przeczytac dwa razy ,żeby sie upewnić czy dobrze przeczytałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. proszę Cie powiedz ze odratujesz Pezz :( błagam cie ! rozdział oczywiście wspaniały ale proszę cie odratuj ją !

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak nie lubisz sprawdzać swoich błędów to możesz zatrudnić mnie jako betę, z chęcią będę Ci betować. Jakbyś chciała dowiedzieć się więcej na temat betowania lub uzgodnić pewne rzeczy (jeśli się zgodzisz bym betowała!), pisz: darkmelodyteen@gamil.com
    Co do rozdziału: Fajny rozdział, ale zarazem także smutny, szkoda mi Perrie i mam nadzieję, że jakoś ją odratujesz czy coś :>

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG NIE ! Nie uśmiercaj Perrie ,proszę ,niech się stanie jakiś cud czy coś ,ja nie chcę opowiadania bez Perrie ,to nie będzie to samo Pezz tam musi być z Malikiem i musi pogodzić Hazzę i Zayna i muszą być Nellie moments i musi być wszystko ok !!! Rozdział pięknie napisany ,ale nie lubię go za to uśmiercenie Pezzy :( Zrób coś ,bo bez Perrie nie będzie tak pięknie ,może mogłaby być to jakaś śmierć kliniczna czy coś ,że się wydaje że ktoś nie żyje a tu nagle wszystko jest ok (czy jakoś tak),albo jakiś zepsuty sprzęt monitorujący i nagle się naprawił albo coś ,mam nadzieję ,że będzie dobrze? Nie rób mi -pfuu - nie rób NAM tej przykrości! :( I przepraszam za moją panikę ,po prostu nie tak wyobrażałam sobie życie Malików po urodzeniu dzieciątek :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie, nie, nie, nie... To nie może być prawda! Powiedz, że to był żart, że odratujesz Perrie. Proszę! Ona musi żyć!

    OdpowiedzUsuń
  6. Japierdole- jedyne co jestem w stanie na razie z siebie wykrztusić. Ale Aurelia spokojnie policz do 10. "10!!" - okay chyba ochłonęłam tak więc:
    1. Błagam powiedz, że oni ją jakoś odratują czy jakiś inny chuj bo nie wytrzymam.
    2. Witaj w klubie ryczę jak głupia, a tata i brat paczą na mnie jak na debila, ale na tę godzinę mam ich zdanie w poważaniu.
    3. Jak mogłaś ?!?
    4. Mam nadzieję, że to nie jest ostatni rozdział ?!? Błagam, wiem, że bez Pezzy to nie to samo, ale nawet ez niej kontynuuj, chociaż jeszcze kilka rozdziałów, bo na co ja będę czekać? Z jakich rozdziałów będę się cieszyć jak głupia? W czyich opowiadaniach będę biła moje rekordy długości komentarzy? Pytam się gdzie ?!?
    5. Jeśli już zdecydowałaś, moje argumenty z punktu wyżej cię nie przekonają to zacznij coś nowego, bo ja zginę bez twojej twórczości.
    6. Czekam na nn, życzę weny, błagam przemyśl wszystko co ci napisałam i jeśli możesz to poinformuj mnie kiedy będzie nn lub gdy się pojawi.

    To chyba wszystko więc : DZIĘKUJĘ ZA UWAGĘ ;DD

    OdpowiedzUsuń
  7. Ryczę jak porąbana. Nigdy tak nie płakałam przy czytaniu czy oglądaniu czegokolwiek.
    Błagam odratuj ją jakoś. Ona musi żyć !
    Znalazłam to opowiadanie dopiero dzisiaj, ale już je pokochałam.
    Dzięki tobie inaczej spojrzałam na Perrie za którą wcześniej nie przepadałam a teraz ją uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czemu???!!!!Czemu ja się pytam!!!!!!!!!!!??? Ona musi żyć nie wiem zrób tak że na pogrzebie wstanie i powie "Hello ja żyje" Byle by żyła BŁAGAM!!!!!!!!!!!! I jeśli można wiedzieć kiedy będzie następny rozdział:)
    P.S. Pozdrawiam #Lovatics #Directioners i #Mixsers :* Sorry jak coś pokręciłam w nazwach:)Ale nie moge zawsze zapamiętać jak się je pisze:)

    OdpowiedzUsuń
  9. niech perrie zmarchwystanie !!

    OdpowiedzUsuń
  10. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa niiiiiiieeeeeeeeeeeeee

    OdpowiedzUsuń