dzieeeeń dobry!
rozdział dodaję dzisiaj, bo może będzie jeszcze jeden w ten weekend :)
strasznie się cieszę, że podobało wam się moje +18 i było aż tyle komentarzy. :D
myślę, że ten też jest okej. jest taki pozytywny.
+macie nową zakładkę.
możecie mnie follować na Twitterze! @Zerrie_x69
_______________________________
10 listopada 2015
~Zayn~
-Co. To. Kurwa. Jest?-wysapałem nie dowierzając moim
oczom. Wszedłem w głąb pokoju i rozejrzałem się będąc w totalnym szoku. Bez
zastanowienia wyciągnąłem swój telefon i wyszukałem numer Louisa. Po dwóch
sygnałach odebrał.
-Co jest Zayn?-spytał od razu poddenerwowany.
-Sprawdź swój stan konta.-poleciłem, jeszcze raz
rozglądając się z niedowierzaniem.
-Co?
-Sprawdź. Masz ze sobą laptopa, więc to zrób. Teraz.-jęknąłem.
-Umm, okej. Ale z El wszystko w porządku?-spytał, a ja
usłyszałem szamotanie oznaczające, że wyjmuje swój komputer z torby.
-Tak, nic jej nie jest. Ze mną jest
bezpieczna.-zapewniłem. Gdyby ktoś tknął Eleanor, Louis na pewno urwałby mu
jaja, powiesił na płocie, poćwiartował go, zakopał, odkopał, jeszcze raz
poćwiartował i smalił na stosie marchewek, Amen. Słyszałem ciche klikanie,
dopóki chłopak nie przeklął.
-Kurwa mać. To niemożliwe.
-Co jest Louis?-spytałem, widząc też jak Calder podchodzi
do mnie zmartwiona objąłem ją ramieniem.
-Nic.-szepnął.-Nic. Nic, kurwa, nic. Rozumiesz?! Nic,
pusto, nie ma żadnych pieniędzy!-wrzasnął.-Ktoś mnie kurwa okradł! Z czego ja
mam teraz żyć?! Z czego mam utrzymać mnie i Eleanor?!
-Spokojnie Lou. Wszystko... umm, to znaczy nie wiem czy
wszystko, bo nie mam pojęcia ile miałeś na koncie...
-Czterdzieści sześć milionów, reszta była w domu. Eleanor
i ja trzymaliśmy je w gabinecie w sejfie.-powiedział szybko.-Zayn? Halo, Zayn,
jesteś tam?
-W takim razie ktoś zrobił ci niezły żart, albo nie wiem
po co porozpieprzał całą tą kasę w twoim gabinecie. Cała ściana jest ujebana
właśnie w cyferkach 'czterdzieści sześć', a pieniądze walają się dosłownie
wszędzie.-poinformowałem go przeglądając dokładnie pomieszczenie. Ten ktoś musiał
zostawić jakiś ślad, to nie mogło być bezproblemowe i bezśladowe włamanie. W
ich domu jest za dużo kamer i alarmów, ale Eleanor je sprawdziła i nic nie
znalazła.
-Jezusie Chrystusie najświętszy. Najpierw Pepper, teraz
pieniądze. To... to jakiś psychol!
-Za ile będziesz w Londynie?-zapytałem patrząc na zegarek
na biurku.
-Zostało mi jeszcze sześćdziesiąt parę kilometrów,
godzina, półtorej i jestem.
-Jedź ostrożnie, Tommo.-poprosiłem. Wystarczyło mi
kłopotów jak na dzień, który ledwo się zaczął. Odwiedzanie Louisa w szpitalu
nie jest zbyt kuszące.
-Postaram się.-obiecał i głośno westchnął.-Zayn,
zaopiekuj się El. Weź ją do siebie, dobrze?
-Nie martw się o nią. Będzie bezpieczna.
***
~Niall~
-Nie wierze.-Perrie pokręciła w niedowierzaniu głową, wprawiając
w ruch blond kosmyki.-To jakieś chore.
-Wiem, Pers.-mruknęła zwinięta pod kocem, Eleanor. W
rękach trzymała swoją ukochaną Yorkshire Tea, popijając ją co chwila.
- Kto mógłby zrobić coś takiego?-spytałem retorycznie,
nawet nie licząc na odpowiedz Eleanor.-Charlotte łyżka służy do jedzenia, nie
do strzelania.-odebrałem dziewczynce przedmiot i chwyciłem w dłoń ścierkę
leżącą na moim ramieniu.-Pokaż buźkę, ładnie wytrzemy. O taak, ślicznie.-po
wytarciu upaćkanej twarzy Cherrie, ucałowałem ją w czółko.
-Do twarzy ci z dzieckiem.-palnęła Els, a ja przeniosłem
na nią wzrok.-Powinieneś sobie takiego zrobić.-puściła mi oczko.
-Mam już dwoje nie swoich i jest mi dobrze. Nie
potrzebuję dziewczyny, mogę się zajmować Cher i Nels.-powiedziałem układając
sobie trzylatkę na kolanach.-Za to ty powinnaś pomyśleć z Lou o powiększeniu
waszych drzew genealogicznych.
-Chciałabym.-westchnęła cicho szatynka.-Tu nawet nie
chodzi o to, że czekam na to, że Louie mi się oświadczy – o ile to zrobi,
ale...
-Eleanor nie gadaj głupstw.-przerwała jej Perrie.
-Louis wiele razy wspominał, że to nie czas na dziecko.
Jesteśmy młodzi, powinniśmy korzystać z życia i takie tam. Może rzeczywiście ma
rację? Ma dopiero dwadzieścia cztery lata, ja mam dwadzieścia trzy. Całe życie
przed nami.
-Liam z Danielle nie próżnują.-zauważyłem.-April ma już
dwa latka i będzie miała, miejmy nadzieję, braciszka już za siedem miesięcy. To
urocze.
-Zrobiłeś się ostatnio strasznie uczuciowy,
Niall.-Eleanor zmrużyła oczy, gwałcąc wzrokiem całą moją sylwetkę, włącznie z
Cherrie na kolanach.
-To przez tego krasnoludka.-cmoknąłem blondyneczkę w
policzek, na co zachichotała uroczo i przytuliła się do mojego torsu.-Chyba
zaczekam na tą księżniczkę jeszcze szesnaście lat. Mamusia nam pobłogosławi, co
kruszynko?-musnąłem palcem jej nosem.
-Ci jazy tak, psechodzis dajej!-pisnęła zadowolona. W
pokoju zabrzmiał śmiech panny Malik i Calder.-Najl?
-Mhm?-skupiłem się na jej twarzy i widząc jak nad czymś
główkuje, roześmiałem się.
-A ja bendem duzia, to pójdzies zie mną do X Factora?
Tatuś pokaziwał mi jak kiedyś byliście z Juim, wujkiem Li i wujkiem Hajim. A ja
bym ciała zebyś posiedł tam zie mną i z twoją Aji i mi na niej zagjał.
-Myślę, że to świetny pomysł.-pochwaliłem dziewczynkę, na
co się szeroko uśmiechnęła.-A co byś chciała zaśpiewać?
-Pisem z tatusiem piosenkem i jak śkącimy to wam
zaśpiewamy na takim duuuuuuuzim konciercie. Bendzie siupel!-zaklaskała wesoło i
zeskoczyła z moich kolan, wędrując w ramiona Perrie.-Mamo?
-Tak, skarbie?-spytała niebieskooka, usadzając ją sobie
na brzuchu.
-Kosiam ciem i ciem być dziewcyną Najla. Mogem?-prosząc
zrobiła swoja ulubiona minkę – wysunęła dolną wargę i zaczęła szybko mrugać
powiekami.
-Ale Niall jest za stary.-wytknęła blondynka na co mała
zgromiła ją wzrokiem. Przebiegła małpka.
-Nie-eł. Najl ma... um...dwadzieścia – tu pokazała dwa
paluszki.- jata i nie jest staji. Jak bende duzia i siem z nim ozenię to on po
pjostu bendzie mondry i bajdziej doświadczony, mamusiu. Naucy mnie wsystkiego,
zebym była taka dobja jak on. A pozia tym jus mi siem oświadczył i nie ziostanę
stają panną jak ciocia El.-palnęła, a ja wybuchnąłem dzikim śmiechem, nie
umiejąc się pohamować.
-O mój boże, to dziecko jest zajebiste.-zarechotałem, a
Eleanor zaczerwieniła się i wyglądała teraz jak burak. Słowo harcerza.
-Jestem cójką Ziejna Majika, dziwi cieł to,
skajbie?-spytała, powodując u mnie i dziewczyn kolejna falę śmiechu.-To jak
mogem wyjść za Najela?-uniosła pytająco brew.
-Czy ja dobrze słyszę? Moja mała księżniczka chce zostać
żoną Nialla?-spytał rozbawiony Zayn, stając w progu salonu.
-A mogem, tatuuuuuuusiu.-przeciągnęła i pognała w jego
kierunku.-Plose, plose, plose.
-Hmmm....-Malik przyjął postawę myśliciela, a Cher
jęknęła.
-Bozie z kim ja mieskam.-zrobiła facepalma i uderzyła się
otwarta dłonią w czoło.-Na Ajjaha i wsytkie Nando's, domomus świenta
rodziciejko.-czy muszę wspominać, że to małe urocze stworzonko znów
doprowadziło wszystkich do śmiechu? Świetnie.
-Dobja, róbcie cio chcecie, ale ja zjobie bunt nastojatki
i w noci wyskocę przez okno z ubjaniami, potem psejdem przez płot, któjego nie
mamy, ale kij z tim, licy sieł pomysł. No i dajej to... um a! Podję sobie
śpodnie jak bende psechodzić przez ten niby płot i ucieknem w descu do mojego
Najla. Kij wam w oko, jestem Szeji Majik biczes.
-Czy to aby na pewno moje dziecko?-spytała przez śmiech
Pers.-Skąd ty znasz takie słowa dziecko i takie pomysły.
-Najl cyta mi ksiązki i jazem oglądamy CSI. Tam tak
fajnie mówią tacy goście ' siema jaska, wyskakuj z kasi, ajbo zapoźnam ciem z
moich komandosem'-zmieniła głos na męski i udała gangstera z serialu. Z tej
dziewczynki będzie niezłe ziółko.
Rozbawiony rozejrzałem się po twarzach Malików i Calder.
Zamurowało ich? Pf, to mało powiedziane. Stali z rozwartymi paszczami jakby nie
oglądali nigdy CSI.
-Nie mówcie mi ze nie oglądajiście tego
odcinka!-wykrzyknęła nagle bliźniaczka i widząc kręcące głowy trójki,
westchnęła głośno i wróciła na moje kolana.-To cio mam skakać przez płot czy
mogem siem ozenić z Najlem?-spytała machając nogami.
-Niall dam ci jeszcze Nellie na wychowanie,
okej?-zaproponował ucieszony Zayn.-Już wiem skąd moja Księżniczka ma takie
genialne pomysły przy pisaniu piosenek.-puścił oko w stronę swojej córki i
uśmiechnął się do niej.
-Tato, a zaśpiewamy mamię chociaż pierwszą
zwrotkę?-spytała Charlotte, a Zayn kiwnął głową i poszedł w kąt pokoju siadając
przy czarnym, lśniącym fortepianie. Oh, mówiłem, że Perrie i Liam nauczyli go
na nim grać?
-Choć szkrabie.-rozłożył ramiona, a gdy do niego podeszła
wziął ją na kolana i chwytając jej rączki, ułożył je na klawiszach wygrywając
delikatne dźwięki.
-Your hand fits in mine like it's made just for me...-zaczął
Zayn patrząc wprost w oczy Perrie, która od razu szeroko się uśmiechnęła.
-...But bear this in mind it was meant to be...-zaśpiewała
płynnie Cherrie, podążając wzrokiem za tym jak jej paluszki odbijają się od
przycisków, wygrywając kolejne nuty.
-...And I'm joing up the dots with the freckles on
your cheeks...-głos bruneta znów rozbrzmiał w pomieszczeniu, a oczy wciąż
wpatrzone były w blondynkę naprzeciwko niego.
-...And it all makes sense to me*.-zakończyła
pięknie Cher i uśmiechnęła się promiennie do swojego taty.-Tatusiu już prawie
pamiętam nutki. Mogę siama?
-Pewnie.-skinął głową i poprawił ciałko dziewczynki tak
by dosięgała do panelu. Zagrała pierwszą nutkę i potem następną, tworząc je w
melodię, którą przed chwilą zagrał Zayn. Gdzieś pod koniec zgubiła watek i
westchnęła odsuwając się.
-Tyle.
-Jestem z ciebie taki dumny, kochanie.-Zayn podniósł się
ze stołka i uniósł ja wysoko, po czym pocałował w czoło i przytulił. Nagle
Perrie podniosła się z sofy i pociągając nosem podeszła do stojącej dwójki.
-Tak bardzo was kocham.-szepnęła i przytuliła ich do
siebie mocno. Uśmiechnąłem się pod nosem widząc ich szczęśliwych. Chciałbym
kiedyś móc mieć tak wspaniałą rodzinę.
Cichutki tupot i popłakiwanie zwróciło uwagę nas
wszystkich. Spojrzeliśmy w kierunku schodów i ujrzeliśmy zapłakaną Nellie z
misiem w prawej rączce.
-Ja pseprasam tatusiu.-rozpłakała się.-Ja nie ciałam być
niegrzeczna. A wujek Najl mówił, ze ci było tak śmutno.-jej głosik się załamał
i znów wybuchnęła płaczem. Zayn szybko do niej podbiegł i padając na kolana
mocno do siebie przytulił.
-Nic się nie stało skarbie. Już jest wszystko w porządku.
Kocham cię, Nellie.-Perrie z Charlotte na rękach podeszła do kanapy i położyła
dłoń na moim ramieniu.
-Znów ratujesz naszą rodzinę.
-Rodzina trzyma się razem.-posłałem jej uśmiech i
wróciłem wzrokiem do Zayna i Nels.
____________________________________________________________________________
*Wszyscy pewnie poznają piosenkę :) W opowiadaniu Zayn
razem z Cherrie, napisał ją dla Pers.KOMENTARZE MILE WIDZIANE! :D
więęęęęęęęęęęęcej najlepszy blog na świecie więęęęęęęęęęęęęęęęecej plissss
OdpowiedzUsuńNajlepszy bloga na świcie to mało co powiedziane, Anonimku :P
OdpowiedzUsuńDobra, to jest cudo, cały blog to cudo, twój talent to skarb, kocham to co piszesz <3
Nie ma słów na opisanie tego wszystkiego :* xx
Masz rację to opowiadanie to cudo! I jest najlepszy z wszystkich ,które kiedykolwiek czytałam. Pozdrawiam @kika1263
UsuńKocham to opowiadanie ,jest ciągle takie jakby to powiedzieć 'świeże' ,nie nudzi się a najpiękniejszym tego dopełnieniem jest fakt ,że to blog o Zaynie i Perrie czyli mojej ulubionej parce w 1D :) Jednym słowem: Awwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww. ♥♥ xxx
OdpowiedzUsuńAww ale to slodkie<3 Uwielbiam to opowiadanie<3
OdpowiedzUsuńA ja znowu będę upierdliwa i napiszę, że NIE MASZ PISAĆ TEGO 'ŚŁODKIEGO JĘŹYĆKA' bo to się masakrycznie źle czyta!
OdpowiedzUsuńA tak to opowiadanie spoko :>
I nie, nie hejtuję- mówię po prostu, co mi się nie podoba ;D
Love ya Xx.
Uwielbiam, to takie słodkie *.*
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie jak rozwinie się akcja z Lou i El ?
Już nie mogę doczekać się następnego ; ))
A i trochę źle czyta się kwestie dzieci, ale i tak KOCHAM twojego bloga i mogę się pomęczyć żeby to przeczytać ; ))
Czekam na kolejny dodatek. ;)
OdpowiedzUsuńOooooooooooooooodlooooooooooooooooooot
OdpowiedzUsuń