wtorek, 27 listopada 2012

Direction : Five ♥


*W domu One Direction*


-To było cuuuuuuudowne.-wykrzyknął Louis zaraz po wejściu do domu.
-Raczej idiotyczne.-powiedział Harry rzucając swój płaszcz na wieszak.-I żałosne.
-Jesteś okropny Harry.-najstarszy z chłopców wszedł do kuchni.
-Louis może zdjąłbyś z łaski swojej buty zanim wejdziesz do pokoju, co?-krzyknął Liam.
-Zaraz wychodzę.-odkrzyknął.
-Dopiero wróciliśmy.
-I?-Lou uniósł pytająco brwi wchodząc ponownie do salonu.-Mamy jakieś dobre wino w domu?-spytał podchodząc do barku, który przestał być regularnie uzupełniany procentami gdy Zayn się wyprowadził.
-Po co ci wino?-mruknął Hazza patrząc w telewizor.
-Po to żebyś się pytał.-Tommo otworzył barek i rzucił okiem na zawartość.-Widzę, że odkąd Zayn z nami nie mieszka nic w tym domu nie ma.
-Nie wypowiadaj jego imienia w moim towarzystwie.-warknął Styles.
-Zayn,Zayn,Zayn,Zayn,Zayn,Zayn...-Louie powtarzał w kółko.
-Zamknij się!-Loczek krzyknął w jego stronę.
-Spadaj.-odpowiedział.-Nie mam zamiaru się zamykać, poza tym również mieszkam w tym domu, a jeśli masz problem z tym, że nie jestem taką świnią jak ty to możesz się wyprowadzić. Caroline chętnie przyjmie cię pod swój dach.-Harry podniósł się z kanapy i podszedł do Louisa.
-Jeszcze jedno słowo i dostaniesz w pysk.-ostrzegł osiemnastolatek.
-Myślisz , że boję się takiego smarkacza?-roześmiał się Tomlinson.-Myślałem, że jesteś inny, ale okazałeś się kolejnym smarkatym gnojkiem, któremu sława uderzyła do głowy.-uderzył Louisa w twarz.- To , że żadna laska nie bierze cie na poważnie, nie znaczy, że musisz wyżywać się na Zaynie i Per...-następne uderzenie.-Zaynie i Perrie.
-Jest zwykłą szmatą. Chodzi jej jedynie o pieniądze, a ten kretyn myśli, że go kocha.-warknął.
-Czyli Eleanor też jest...tym kim nazwałeś Pezz? A ja jestem kretynem?-pasiasty uniósł brew. Harry nie odezwał się.-Dobrze wiedzieć. Jutro zabiorę swoje rzeczy i będziecie mieć święty spokój ode mnie i od Eleanor, bo przecież przecudowny pan Styles uważa, że dziewczyna, która nie jest związana z show biznesem jest szmatą.-odwrócił się i ruszył w stronę drzwi.-Ach! Jeszcze jedno.-przypomniał sobie.-Nie zbliżaj się do Eleanor i Perrie. W ogóle.-wyszedł trzaskając drzwiami.

-Louie! Louis!-słyszał, ale się nie odwrócił.-Louis stój!
-Niall, błagam cię nie dobijaj mnie.-westchnął odwracając się.-Ej blondynku co jest?-Louis zauważył mokre od łez policzki i czerwone oczy u Horana. Ten niebieskooki potworek nigdy nie płakał. Zdarzało się to tylko gdy działo się coś poważnego. Z tego co wiedział szatyn nic złego nie działo się wokół Nialla.
-Ja...myślałem...bo ja....myślałem czy....no bo ja...chciałem...ja....tęsknie za Zaynem.-wyszeptał krztusząc się łzami.-Wiem, że zachowałem się podle i nie zasługuję, na przyjaźń Zayna, ale brakuje mi go.-pociągnął nosem.-Nawet nie wiesz jak. Zawsze z nim o wszystkim gadałem, miał dla mnie zawsze czas gdy wy go nie mieliście. Teraz czuję się jakbym stracił brata, Lou.-Louis przytulił chłopaka.-Louis ja chcę go odzyskać. Chcę odzyskać to nad czym pracowaliśmy dwa lata.-Tomlinson potarł plecy przyjaciela.-Pozwól mi iść z tobą, proszę. Jeśli mnie nie wpuszczą zrozumiem, ale chcę ich przeprosić.- chłopak odsunął od siebie Nialla i uśmiechnął się do niego.
-Lepiej późno niż wcale. -zmierzwił mu farbowaną grzywkę.-Jasne, że cię wezmę. I gwarantuję ci , że wpuszczą cię do domu. Tylko jest problem.
-O co chodzi Louie?-spytał Horan wycierając policzki.
-Nie wiem czy są w domu i nie mamy żadnego wina.-Niall zachichotał, a Louis wyciągnął komórkę.-Zadzwonię do nich.-szybko wystukał numer Perrie i przyłożył telefon do ucha.
-Witam pannę Malik....-zaśmiał się Louis.-.....To nie mogę już tak po prostu zadzwonić do mojej ulubionej szwagierki?-oburzył się.-...Uhm..tak,tak ja też cię kocham bardziej niż marchewki.-uśmiechnął się pod nosem.-Słuchaj gwiazdeczko....tak gwiazdeczko, coś ci się nie podoba?....Jesteście w domu?...Za 10 minut u was będę....i mam ze sobą gościa.-spojrzał na Niallera.-....nie El....zobaczycie....i jakbyś mogła zrób dwie gorące herbaty...Yorkshire oczywiście....dobrze, widzimy się za chwilę...yhmm...ucałuj Zayna i powiedz mu,żeby i ciebie ucałował....sama jesteś stuknięta.-zaśmiał się-..tak, yhm..też cię kocham...do za chwili,adios.-rozłączył się i spojrzał na blondyna.
-Idziemy po jakieś dobre wino i wpadamy na chatę Zerrie.-zarządził szatyn i wskakując na plecy farbowanego.

~Perrie~

-Ja otworzę!-krzyknęłam podnosząc się z kanapy.-Włącz piekarnik.-poleciłam narzeczonemu i ruszyłam do hallu, zakładając po drodze ulubione kapcie prosiaczki. Mrucząc pod nosem nie znaną sobie piosenkę z uśmiechem otworzyłam wielkie drzwi.
-Niespoooooooooooodzianka!-wykrzyczał Louis rzucając mi się na szyję i okręcając wokół własnej osi.
-Louis! Czy mówiłam ci już jak bardzo cię kocham?-zaśmiałam się.
-Mówisz to za każdym razem kochanie.-potarł mi plecy dłonią. Oderwałam się od niego i uśmiechnęłam.
-A to moja niespodzianka numer dwa.-odwrócił mnie w stronę drzwi. Zaniemówiłam.
-Ojejku!-zakryłam usta dłońmi.

2 komentarze:

  1. Świetne . ; 3 Szkoda tylko że krótkie . ;C

    OdpowiedzUsuń
  2. http://laniellepayzer.blogspot.com/ zapraszam

    OdpowiedzUsuń