*W domu One Direction*
-To było
cuuuuuuudowne.-wykrzyknął Louis zaraz po wejściu do domu.
-Raczej idiotyczne.-powiedział
Harry rzucając swój płaszcz na wieszak.-I żałosne.
-Jesteś okropny
Harry.-najstarszy z chłopców wszedł do kuchni.
-Louis może zdjąłbyś z
łaski swojej buty zanim wejdziesz do pokoju, co?-krzyknął Liam.
-Zaraz wychodzę.-odkrzyknął.
-Dopiero wróciliśmy.
-I?-Lou uniósł pytająco brwi
wchodząc ponownie do salonu.-Mamy jakieś dobre wino w domu?-spytał
podchodząc do barku, który przestał być regularnie uzupełniany
procentami gdy Zayn się wyprowadził.
-Po co ci wino?-mruknął Hazza
patrząc w telewizor.
-Po to żebyś się
pytał.-Tommo otworzył barek i rzucił okiem na zawartość.-Widzę,
że odkąd Zayn z nami nie mieszka nic w tym domu nie ma.
-Nie wypowiadaj jego imienia w
moim towarzystwie.-warknął Styles.
-Zayn,Zayn,Zayn,Zayn,Zayn,Zayn...-Louie
powtarzał w kółko.
-Zamknij się!-Loczek krzyknął
w jego stronę.
-Spadaj.-odpowiedział.-Nie mam
zamiaru się zamykać, poza tym również mieszkam w tym domu, a
jeśli masz problem z tym, że nie jestem taką świnią jak ty to
możesz się wyprowadzić. Caroline chętnie przyjmie cię pod swój
dach.-Harry podniósł się z kanapy i podszedł do Louisa.
-Jeszcze jedno słowo i
dostaniesz w pysk.-ostrzegł osiemnastolatek.
-Myślisz
, że boję się takiego smarkacza?-roześmiał się
Tomlinson.-Myślałem, że jesteś inny, ale okazałeś się kolejnym
smarkatym gnojkiem, któremu sława uderzyła do głowy.-uderzył
Louisa w twarz.-
To ,
że żadna laska nie bierze cie na poważnie, nie znaczy, że musisz
wyżywać się na Zaynie i Per...-następne uderzenie.-Zaynie i
Perrie.
-Jest
zwykłą szmatą. Chodzi jej jedynie o pieniądze, a ten kretyn
myśli, że go kocha.-warknął.
-Czyli
Eleanor też jest...tym kim nazwałeś Pezz? A ja jestem
kretynem?-pasiasty uniósł brew. Harry nie odezwał się.-Dobrze
wiedzieć. Jutro zabiorę swoje rzeczy i będziecie mieć święty
spokój ode mnie i od Eleanor, bo przecież przecudowny pan Styles
uważa, że dziewczyna, która nie jest związana z show biznesem
jest szmatą.-odwrócił się i ruszył w stronę drzwi.-Ach! Jeszcze
jedno.-przypomniał sobie.-Nie zbliżaj się do Eleanor i Perrie. W
ogóle.-wyszedł trzaskając drzwiami.
-Louie!
Louis!-słyszał, ale się nie odwrócił.-Louis stój!
-Niall,
błagam cię nie dobijaj mnie.-westchnął odwracając się.-Ej
blondynku co jest?-Louis zauważył mokre od łez policzki i czerwone
oczy u Horana. Ten niebieskooki potworek nigdy nie płakał. Zdarzało
się to tylko gdy działo się coś poważnego. Z tego co wiedział
szatyn nic złego nie działo się wokół Nialla.
-Ja...myślałem...bo
ja....myślałem czy....no bo ja...chciałem...ja....tęsknie za
Zaynem.-wyszeptał krztusząc się łzami.-Wiem, że zachowałem się
podle i nie zasługuję, na przyjaźń Zayna, ale brakuje mi
go.-pociągnął nosem.-Nawet nie wiesz jak. Zawsze z nim o wszystkim
gadałem, miał dla mnie zawsze czas gdy wy go nie mieliście. Teraz
czuję się jakbym stracił brata, Lou.-Louis przytulił
chłopaka.-Louis ja chcę go odzyskać. Chcę odzyskać to nad czym
pracowaliśmy dwa lata.-Tomlinson potarł plecy przyjaciela.-Pozwól
mi iść z tobą, proszę. Jeśli mnie nie wpuszczą zrozumiem, ale
chcę ich przeprosić.- chłopak odsunął od siebie Nialla i
uśmiechnął się do niego.
-Lepiej
późno niż wcale. -zmierzwił mu farbowaną grzywkę.-Jasne, że
cię wezmę. I gwarantuję ci , że wpuszczą cię do domu. Tylko
jest problem.
-O
co chodzi Louie?-spytał Horan wycierając policzki.
-Nie
wiem czy są w domu i nie mamy żadnego wina.-Niall zachichotał, a
Louis wyciągnął komórkę.-Zadzwonię do nich.-szybko wystukał
numer Perrie i przyłożył telefon do ucha.
-Witam
pannę Malik....-zaśmiał
się Louis.-.....To
nie mogę już tak po prostu zadzwonić do mojej ulubionej
szwagierki?-oburzył
się.-...Uhm..tak,tak
ja też cię kocham bardziej niż marchewki.-uśmiechnął
się pod nosem.-Słuchaj
gwiazdeczko....tak gwiazdeczko, coś ci się nie podoba?....Jesteście
w domu?...Za 10 minut u was będę....i mam ze sobą gościa.-spojrzał
na Niallera.-....nie
El....zobaczycie....i jakbyś mogła zrób dwie gorące
herbaty...Yorkshire oczywiście....dobrze, widzimy się za
chwilę...yhmm...ucałuj Zayna i powiedz mu,żeby i ciebie
ucałował....sama jesteś stuknięta.-zaśmiał
się-..tak,
yhm..też cię kocham...do za chwili,adios.-rozłączył
się i spojrzał na blondyna.
-Idziemy po jakieś dobre wino
i wpadamy na chatę Zerrie.-zarządził szatyn i wskakując na plecy
farbowanego.
~Perrie~
-Ja otworzę!-krzyknęłam
podnosząc się z kanapy.-Włącz piekarnik.-poleciłam narzeczonemu
i ruszyłam do hallu, zakładając po drodze ulubione kapcie
prosiaczki. Mrucząc pod nosem nie znaną sobie piosenkę z uśmiechem
otworzyłam wielkie drzwi.
-Niespoooooooooooodzianka!-wykrzyczał
Louis rzucając mi się na szyję i okręcając wokół własnej osi.
-Louis! Czy mówiłam ci już
jak bardzo cię kocham?-zaśmiałam się.
-Mówisz to za każdym razem
kochanie.-potarł mi plecy dłonią. Oderwałam się od niego i
uśmiechnęłam.
-A to moja niespodzianka numer
dwa.-odwrócił mnie w stronę drzwi. Zaniemówiłam.
-Ojejku!-zakryłam usta dłońmi.
Świetne . ; 3 Szkoda tylko że krótkie . ;C
OdpowiedzUsuńhttp://laniellepayzer.blogspot.com/ zapraszam
OdpowiedzUsuń